Ona: Nieduża nieobecna i pies

Spakowana już od lutego , a nawet wcześniej czekałam sobie cierpliwie na sygnał do podróży kompletując ekwipunek. Już w marcu wiedziałam , że łatwo nie będzie . Życiowa dla Krzyśka sprawa mogła pozostać zawieszona na czas nieokreślony ,a nasz majowy dziewiczy rejs miał szanse się przeterminować . Z łezką w oku spoglądałam na mój wypasiony bosak ,zakupiony w zeszłym roku w Nadarzynie na Targach. Żeby nie zapeszać nie kupiłam kamizelki ratunkowej , bo nie chciałam żeby model okazał sie passe.. Mój pesymizm został przez los potraktowany ostro. Gwizdek na start zastał mnie nieprzygotowaną logistycznie i dlatego siedzę w parze z psem Django w Chorzowie i szyję mu kapok i maseczki dla reszty załogi . Za to Krzysztof w swojej roli odnalazł się doskonale, wydał instrukcję , zorganizował drona i operatora tegoż i popędził wodować. Spakowałam mu skompletowany ekwipunek do kartonów i do auta . I co… wcale nie płaczę . Tłumaczę psu przy dobrym winku , że czasem warto poczekać i kiedy pokład będzie umyty i dywany rozłożone wejdziemy MY cali na biało !!!

1 thought on “Ona: Nieduża nieobecna i pies”

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *