Zastanawiam się nad motywem i dochodzę do wniosku, że to chodzi o wytworzenie odporności na czas pandemii , a poza tym zimno konserwuje. Dlatego testujemy możliwości 🙂 Statek cały działa i ma usprawnienia różne , tylko my nie zawsze jesteśmy na nie gotowi, a z założenia nie czytamy instrukcji. Poszliśmy sobie grzecznie spać ustawiając vebasto i ciesząc się, że cieplutko i miło. Wsłuchana w szum nawiewu, najpierw nie mogłam zasnąć zastanawiając się,kiedy się wyłączy, potem nie mogłam kombinując czemu się nie włączyło ponownie. Zmęczona i zawinięta w spiworową mumię nie byłam chętna żeby to sprawdzić . Nos mi zmarzł , resztę obronił śpiwór. Dopiero intensywne sugestie psa wyciągnęły mnie rano do jeszcze bardziej wychłodzonej messy. Rozkminilismy to zjawisko, szybkim pędem, bo już przed śniadaniem, uzupełniliśmy wiedzę w temacie ogrzewania. Sami sobie zgotowaliśmy ten los ustawiając niechcący program na dwie godziny pracy i…koniec ciepełka . Prognozy tym razem wyjątkowo sumiennie się sprawdzają . Jest zimno i chmurno. Sobota; więc autem udajemy się po zakupy łódkowe i wszelkie inne, a przede wszystkim po wędzone rybki na zapas. Auto zapakowane po okna kartonami ” po wszystkim” i śmieciami , które wywozimy, wciąż wydaje się zbyt ciasne. Krzysiek coś przegrupowuje, dociska psem i jedziemy. Augustów uwielbiam, nawet bardziej poza sezonem i gdyby nie to że lekko pada i jest zimno byłoby super. Tutaj nawet w centrum miasta nie czuje się, aż tak bardzo pandemicznych klimatów. Ten region jednak się obronił. Kupujemy pyszne ryby i skuszeni wspomnieniami zeszłorocznych uczt bierzemy smażone miętusy na wynos. Pachną przesmacznie. Teraz czas na prace na pokładzie. Staram się usunąć ramkę z nazwy łodzi, która trafiła tam w niezrozumiały dla mnie sposób i mimo, że Krzysztof pomaga dzielnie nie jest to lekka sprawa. Chyba łatwiej się nakleja. Sukces zostaje nagrodzony pyszną rybką. Po obiadku decydujemy się na spacer po lesie, odpłyniemy jutro. . Nic nas nie goni…a wokół jest pięknie . Bardzo chciałam tu wrócić , tylko nie przewidziałam , że stanie się to tak szybko i w takich okolicznościach. Winy wirusa są ogromne! Na pocieszenie mam druty i włóczki i inne zabawki . Mamy dobry internet i losujemy sobie muzyczne kawałki. Okazuje się, że dron paskuda niczego nie sfilmował, no trudno 🙁 Zostaje tylko kilka fotek na dowód tego, ze chrzest łodzi był faktem.. Jutro wypływamy …🙃




Ładny widoczek , byłem tam 23 lata temu , ale widoki są nadal piękne , ja pływałem tam tylko zwykłym gumowym pontonem z wiosłami , ale wspomnienia równie udane . Pozdrawiam
Bardzo tu pięknie, dlatego tu wróciliśmy. Pozdrawiam
🙃