Rano bez pośpiechu ,śniadanko , spacerek z psem, zebranie śmieci i wyjazd do miasta. Sklep żeglarski , fajny ale wszystko mamy , Marek obiecał zakup koszy na odbijacze więc czekam na potwierdzenie, czy to prawda, a my przymierzymy czy tutaj mają dobre . Następnie kierunek gospodarstwo wodne i zakup dwóch smażonych miętusów z surówką i wędzona sieja . W drodze powrotnej zdaliśmy sobie sprawę , że nic nas nie goni i możemy dalej skorzystać z gościnności szefa Balt Yachtu, zostać w marinie i dokończyć organizację rozlokowania dupereli na łodzi . Woda uzupełniona , trap umieszczony w bezpiecznym i zabezpieczonym miejscu , Kanistry, przedłużacze, końcówki , narzędzia, i inne pierdołki poukładane, instrukcje częściowo przeczytane-super. Miętusik zjedzony , spacer po lesie z psem zaliczony , małe winko też , wygrana w galibartkę, jakby inaczej . I przecudowne widoki za przeszkloną mesą .



No i mała kolacyjka wędzona sielawa kolejność zdarzeń następnych 15min



Reszta dla Djanga , dlatego brak zdjęć zbyt szybko przeminęło.
A my gramy w piękną grę spotyfy ,kto wybierze piękniejszy utwór i jest pięknie . Może poprosi o rewanż w galibartkę, albo zagramy w Wsiąść do pociągu online .
😁 FAJ NIE MACIE !!!