On: Załogant ma dosyć

Ranek jak zwykle, spacerek z psem. Wracamy na śniadanie. Odpalamy silnik i płyniemy już docelowo na pomost Balt-Yachtu. Po drodze proponuję wpłynięcie na jezioro Rozpuda by zobaczyć ujście rzeki. Cały czas dyskusja czy możemy tutaj pływać, ja twierdzę, że tak, ale Ance nie daje to spokoju. Za nami widzimy katamaran wycieczkowy który szybko sunie do końca Jeziora. Nagle na samym końcu jeziora widzimy ujście rzeki, w które szybko wpływa katamaran. NIe namyślając się za duzo wpływam za nim, Anka lekko wystraszona. Płyniemy około kilometra i zawracamy trochę się boję spotkania z powracającym katamaranem, a także zatopionych konarów drzew.

Taka piękna rozpudzianka
Wejście na Rozpudę
Takie Meandry

Wypływamy jeziora Rozpuda wpływamy na środek Jeziora Niecko i nagle widzę za oknem załoganta który ma dość, Django chyba chciał popełnić samobójstwo, wlazł na lewą cienką burtę bez bez barierek. Zdębieliśmy ze strachu Anka pobiegła na rufę by otworzyć psy przejście na rufę, ja widzę, że kretyn wycofuje się tyłem, silnik stop delikatny zwrot w kierunku brzegu, jestem pewien, że zaraz wpadnie. Nie wiem jakim cudem ruszył do przodu i poprzez uchylony brezent wskoczył na tył łodzi. W jego czach zobaczyliśmy potworny strach, chyba już się witał ze śmiercią .

Szerokość burty 15cm

Wydygani dobiliśmy do pomostu i dla uspokojenia idziemy do lasu by niedoszły samobójca doszedł do siebie. W lesie chwycił trop i oszalał, odcięło go totalnie przeleciał za nim kilometr, jak go znalazłem to znów cały wydygany bo się zgubił, ja że zgubiłem psa i jakieś leśne zwierze go pożre. Wracamy na Benię, byliśmy przekonani, że pies padnie i będzie spał. Niestety suma stresów tak go wykończyła, że co tylko się położył to ze strachem się zrywał, właził mi na kolana, na siedzisko, na Ankę i tak cały czas, aż wszyscy mieliśmy dosyć i poszliśmy spać, a załogant tylko patrzał się ze schodów na mnie, aż też padł

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *