Pochmurny ranek odstraszył mnie kąpieli w krystalicznie czystej wodzie. O dziwo w okół wszystko czyste, grille posprzątane,puste butelki poukładane, nie skonsumowana kiełbasa złożona w jednym miejscu. Spodziewałem się dużo większego pobojowiska. W południe ruszyliśmy do Sztynortu . Pierwotny plan jemy u „Córki Rybaka” i ruszamy dalej, ale możliwość wystąpienia burz zdecydowanie nas od tego od wiodła. Zostaliśmy na miejscu i nie żałowaliśmy bo kolacją w „Pruskiej Babie”- biodro jagnięce-była doskonała, a muzyka na kei rewelacyjna, Anka myślała, że to gra radio. Jak zaczęło padać tak zakończyło dopiero rano. Dzień następny ma być taki sam. Dobranoc
🙃