Zgodnie z zaleceniem Miksy, „najlepiej się goi palec na zakupach”, więc pojechaliśmy do Mikołajek. Zadowolona Anka obejrzawszy wszystkie sklepy, przerzucając wszystkie ciuchy, konfrontując ceny z internetem, bez zakupów, ale z podleczonym palcem zgodziła się na powrót na łódkę i rejs na wyspę. Szybciutko zapakowaliśmy się na łódkę i ruszyliśmy na pobliską wyspę. Miejsce do cumowania było zajęte, ale Pan powiedział, że za 15 min odpływa. Zrobiliśmy rundkę po pobliskiej cudownej zatoce i wróciliśmy na miejsce. Jedno dojście trochę za daleko od brzegu, Anka kazała odbić dwa rumby w prawo i cumowanie idealne, zejście na ląd jednym krokiem. To kocham w tej łajbie. Django zaraz skoczył i zaanektował całą


Wyspa cudowna, spokój, cisza, i jazgot ptaków na sąsiedniej wyspie. Nie wiem dlaczego na wyspie 200m dalej mieszka 10.000 ptaków, a na naszej rządzi tylko Django. Spokojny wspaniały dzień, leżymy sobie jak Pan Bóg nas stworzył na dachu, czytamy, słuchamy, pijemy piwko,kąpiemy się, i najważniejsze nie spieszymy się, nie muszę już oddać łajby, mam czas dla nas, cóż więcej potrzeba. Zmęczony słońcem i wczorajszym dniem z zachodem słońca( po 22,00) idę spać.
Czy można prosić o koordy wyspy ?
ZMĘCZONY ŻYCIEM ???KRZYSIU, PRZECIEŻ TY JESTEŚ MŁOKOS. 😁