Rano , dość wcześnie wstaliśmy , chyba deszcz nas obudził i z powrotem w drogę. Anka mówi , że chrapałam tak mocno , że tubylcy sie wystraszyli i uciekli. Dalej z powrotem wpływamy do wąziutkiego kanału , teraz oprócz niebezpiecznego rozmiaru doszły wodorosty i nenufary które wplątały się w śrubę – czyli przód-tył , przód tył , w końcu lekko odpuściły mogę skręcać bo silnik był zablokowany. Nie ma to jak lekka adrenalina z rana.





Dalej droga prosta jedno , drugie jezioro , Noteć , Barcin – za wcześnie na obiad szkoda- znów jeziorko , Noteć , znów jeziorko – narzekanie , że wody zabrakło- nauka sterowania

i Łącko. Czysto , prąd , woda , toaleta prysznic , whisky na dobre samopoczucie.
Cudownie !!!
Ania trzymaj się bo wypadniesz za burtę…