Ona: Kołujemy..

Zaczynamy od śniadanka, niestety nasz słoneczny wieczorem kawałek świata, rano jest od strony cienistej. Szybko się zbieramy i biegniemy w stronę słońca. Pomyłki meteorologów są czasem zjawiskiem pożądanym i pogoda jest super. Krzysiek zakochany w tych stronach pokazuje nam Pszczeli kanał, który jest cudowny, chociaż miejscami leżą w nim powalone drzewa i bywa się bardzo ciasno. Jednak warto popływać w zieleni. Plamki słońca tańczą na wodzie. Płyniemy przez ten kanał, tylko po to żeby płynąć i wrócić bo, tak tu bajkowo. Na jeziorach jest też magia, powoli rozkwitają lilie wodne, łabędzie wyprowadzają swoje maluchy, jest wiosennie i leniwie. W takich nastrojach dopływamy do Małdyt. Przybijamy przy kąpielisku i robimy spacer do zajazdu pod Kłobukiem. Wszyscy zgodnie decydujemy się na sandacza. Jest smacznie. Wracamy z nastawieniem dotarcia do pochylni i tak też,bez spinki się dzieje. Sadowimy się przy pierwszej z nich ok 17-tej. Mamy z Anetą parcie na power, czyli bardzo chcemy podłączyć łódkę do prądu, bo woda nam wystygła w bolierze, a potrzebujemy mieć nowe fryzury i doładować tablety, które niekoniecznie chcą się ładować z 12V. Nie ma tu mariny, są tylko miejsca dla oczekujących na transport na pochylniach. Jednak po konsultacji z obsługą, ze względu na późną porę dostajemy pozwolenie na biwakowanie, a nawet na prąd. Mija nas Cyraneczka , która wraca z pochylni i Krzysztof rozpoznany przez Kapitana tejże pozdrawia Go po kapitańsku ! Idziemy też zwiedzić maszynownię i pooglądać czy Benia się zmieści na wózek pochylni. Ucinamy sobie pogawędkę z szefem, a ten nam opowiada jak to jedni tacy zepsuli tu przed laty pochylnię jedyną taką na świecie, też łódką Benią ;-)) ale inną. Zbrodnia już przedawniona, więc przyznajemy się, przynajmniej niektórzy do czynu, który jednak spowodował ciąg zdarzeń ogólnie pozytywnych, czego efektem jest: Cyraneczka czyli pasażerka do dziś pływająca po pochylniach, odnowienie części pochylni i nasza obecna Benia. :)) Jeśli kogoś ciekawi ten wątek , wyjaśniam na priv. ;-)) Pozytywnie nastawieni wracamy do łódki, jednak nie dane nam stać spokojnie. Pasażerka która skończyła pracę, przy tym nadbrzeżu właśnie garażuje, więc musimy się przesunąć. Marudzimy trochę, bo nasz kabel prądowy w związku z tym manewrem okazuje się za krótki, jednak ponieważ stoimy nie bardzo na legalu, to marudzimy średnio i robimy miejsce pasażerce. Załoga pasażerki okazuje się fajna i daje nam prąd i dokłada wodę. Możemy zrobić porządne pucowanie. Przypływa też druga pasażerka , na nocowanie, ale ta też nas lubi i przywiązuje się burtą do tej pierwszej, a nasza Benia stoi sobie jak królowa. No to robimy grilla!!

Kanał Pszeli
Wiosna na jeziorach
Kłobuk
Pod Kłobukiem 🙂
Krzysztof „robi” prąd
Pasażerki nas lubią i są z nami :))

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *