On: Z Elbląga do Iławy i z Iławy do Starych Jabłonek

Po wspaniałym rejsie z Markiem i Anetą przyszedł czas na powrót do Iławy . Silna grupa Andrzej , Sean , Maciek i ja ruszyliśmy do Elbląga , mieliśmy idealne wyczucie czasu gdyż po przejechaniu 500km i rozpakowaniu odbiciu idealnie trafiliśmy z czasem na otwarcie mostu zwodzonego w Elblągu i zacumowaliśmy na promenadzie. Kolacyjka w „Zmysłach ” znów okazała się sukcesem . Rano zwiedzanie Elbląga i dawaj w drogę na pochylnie . Drużno jak zwykle przepiękne , a majestatyczny Bielik znów nas wita

Jak to zwykle bywa gdy zrywa się wiatr i burza szaleje wtedy trzba wpływać na wózek pochylni i transportować się do góry. Po zejściu z wózka wszystko się uspakaja . I tak pięć razy . Głodni i przemoknięci dopływamy do Małdyt i idziemy do „Kłobuka”. Pyszne jedzenie z dodatkami alkoholowymi spowodowały u mnie wzmożony efekt zmęczenia i szybko na Benii oddałem się w objęcia Morfeusza. Dzień następny Siemiany i pyszne jedzenie w „Szopie”. Młodzież poszła na spacer do Jeziora Jasnego, my z Andrzejem spokojnie oddaliśmy się sjeście . W poniedziałek w Iławie chłopaki mnie opuścili , a ja zacząłem organizować przegląd silnika po 300 godzinach użytkowania . Czas samotności miałem do czwartku , kiedy będzie mogła przyjechać Anka i popłyniemy dalej. Czas ten spożytkowałem na porządki w łodzi , rzeczy które cały czas odwlekałem. Serwis umówiony na czwartek godzina 8.00 . Muszę przyznać , że firma P&B Best Boats Service to super zawodowcy o 8.00 auta serwisowe stały już pod dźwigiem portowym. Benia błyskawicznie została wyciągnięta z wody , a mechanik już miała przygotowane części do wymiany.

Przyjemnie było patrzeć jak postępują prace przy dużym przeglądzie . Po Ankę wybrałem się piechotką , jednak na drogę powrotną zamówiłem taksówkę. Dworzec oddalony od mariny jest około 5 km więc spacerek był ładny . Dworzec bardzo piękny

Po powrocie na Benie w trakcie oglądania meczu nieopatrznie wspomniałem o fajnych kostiumach kąpielowych w nieodległej galerii , no i oglądanie meczu się skończyło tuptała tam i z powrotem , aż zmusiła mnie do wyjścia, no i Dania przegrała.

Kostiumu nie kupiliśmy , ale spacerek był bardzo fajny . Kolacyjka na rufie przy wspaniałym zachodzie słońca tak nas żegna na jakiś czas Iława.

Ranek rozpoczął się zgodnie z założeniami spacer do centrum celem poszukiwania stroju kąpielowego i czapeczki , niestety w centrum Iławy nic nie znaleźliśmy. W drodze po zakup truskawek wstąpiliśmy do doskonałego sklepu żeglarskiego Barakuda- raj dla Anki , dla mnie również , kupione spodenki , spodenko-sukienka , czapka i o mało co buty. Krótkie targowanie i dostaliśmy 20% rabatu -super polecam. Ceny wyjściowe też bardzo dobre – w porównaniu do Mazur.

Odbijamy i płyniemy zatankować – niestety stacja czynna dopiero od 13 , wraz z opóźnieniem przyjścia pracownika zrobiła się 14 , ale to nic bo bardzo przyjemnie upłynął nam czas. Wpierw ojciec z dziećmi Frankiem i Julką pożyczyli od nas kanister z benzyny – dwukrotnie – bo biegał na pobliską stację benzynową- Julka opiekowała się Frankiem który co rusz to rozbierał się z kapoka. Następnie dopłynęli kolejni chętni i kolejni i kolejni itd. zatoka się wypełniła tak , że musiałem uważać przy wypływaniu. Lekko głodni dotarliśmy do Siemian i tu moje zdziwienie osiągnęło maksimum , Szopa zamknięta , będzie otwarta w sobotę. Tu chyba weekend zaczyna się tradycyjnie w sobotę. Ale to nic pysznie zjedliśmy w zajeździe Cykady. Wpływaliśmy do prawie pustej mariny , a wieczorem palca nie wciśniesz.

A tak ciężko tyram

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *