On: Do Siemian i do Iławy

Rano na śluzę Zieloną przybyła inspekcja z Zarządu Wód przyjechali i przypłynęli. Przyjechany słowa nie zamienił , przypłynięci grzecznie siedzieli w łodzi. Nie wiem jak przyjechany miał skontrolować robotę przypłyniętych , bo oni mieli w zadaniu oczyścić szlak z niepożądanych elementów. Spotkaliśmy przyjechanego powtórnie na śluzie w Miłomłynie , przypłyniętych brak – pracują i czyszczą . Cały znany nam już szlak , przepłynęliśmy bardzo spokojnie , Anka miała wreszcie czas i refleks do zrobienia super zdjęć

Do Siemian dobiliśmy w porze obiadowej i oczywiście ździwka , jedyna czynna restauracja to u „Dzidka”. Mimo braku konkurencji , poziom jedzenia doskonały , Rosół z kołdunami super , kartacze również. Wracamy na pokład by przygotować się do meczu i dostaję informację od głównego wynajmującego łodzie , że organizuje strefę kibica . Tuż przed 18.00 przybija do nas z Iławy Marek razem z żoną Iwoną i przyjaciółmi , dwa Suncampery 35 i jeszcze parę łódek . Za nim zdążyliśmy się się umiejscowić w strefie kibica , ktoś krzyknął 0-1 , wpierw pomyślałem że to żart , a to była ponura prawda. W trakcie meczu rozwijała się dyskusja i wzajemne wspominki o Jezioraku no i okazało się , że Marek to pierwszy właściciel „Szopy” w Siemianach . Pierwowzór nowoczesnej strategii marketingowej , czyli facet który wymyślił , smażenie co niedzielę barana na ruszcie , co spowodowało , że wszystkie żaglówki z Jezioraka w porze lekko popołudniowej przybijały do Siemian. ( Mam nadzieję , że dostał za to medal , a co najmniej honorowego obywatela Siemian). Jednej niedzieli nie było bo nasz kolega Remik kupił całego i wywiózł do Mikołowa. Jego przyjaciel to też wspaniała historia – cała rodzina pływała barkami z Bydgoszczy , a on nawet urodzony na barce. Smutek porażki zagłuszyliśmy grając i śpiewając.

Dwie gitary i super głosy robią robotę

Pyszne wędliny , grill , do końca zatarły smutek z powrotu Polaków do domu. Tak wspaniali ludzie i opowieści to tylko na Jezioraku.

Rano budzenie o siódmej , ktoś puka do drzwi , pomyłka nie ten Suncamper jak widać na zdjęciu można się pomylić

Spanie zakończone , więc leniwie zbieramy się do ruszenia w powrotną podróż do Iławy. Pożegnanie , ze wszystkimi poznanymi i znanymi przyjaciółmi i ruszamy do Iławy. W porcie niespodzianka , nareszcie otwarta smażalnia ryb , jeszcze schody zewnętrzne nie dokończone , ale przez bosmanat można się dostać . Zamawiamy okonie i piwo , szef poleca ciemną Perłę , ja sceptyczny do ciemnych piw zostaję przy jasnym , ale Anka załapuję się na próbkę ciemnego. Pyszne , drugie zamówiłem ciemne. W międzyczasie dostałem do zdegustowania zupę rybną pikantną – z moimi drobnymi sugestiami będzie pyszna i ostra. Okoń rewelacja , ceny przystępne , obsługa super , więc ktokolwiek tu będzie obecność obowiązkowa.

Anka oczywiście nie dała czasu na ułożenie się tak znacznej ilości pokarmu i wytargała mnie do centrum Iławy na przegląd sklepów. Znam ją trochę , więc wiem , że po tygodniu pobytu w dziczy jest to konieczne dla równowagi psychicznej. Wykończeni, bo duchota niemiłosierna , a my ubrani jak na zapowiadany katharsis w ciepłe stroje prawie się ugotowaliśmy – z zapowiadanej burzy nici. Teraz pisząc to wyglądam za truskawkowym księżycem i chyba z nim to tak samo jak z z Starlinkami- to samo źródło informacji . Dobranoc , jak zobaczę to dam znać.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *