Ze śluzy Zielonej zbieramy się powoli, ustępując miejsca pasażerce, która wchodzi do basenu śluzy na styk i trudno uwierzyć że, to jest możliwe, bo wpływa skosem, a to nie jest pasażerka przegubowa. Wrota zamykają jej się prawie na ogonie. Z góry wygląda jak ryba w puszce. Robimy wielkie oczy na takie sztuki i spokojnie wpływamy przy następnej okazji. Prześluzowani płyniemy oglądając świat. Relaks. Widoki bajkowe: kanały, jeziora. Pięknie się mamy. Docieramy do Siemian, tu już prawie jak w domu. Cumujemy, nalewamy wodę do zbiornika, idziemy do Szopy na obiadek. Jest pyszna rybka i inne pyszne. Słoneczko świeci. Wracamy i po kolei idziemy pod prysznic…i tu relaks się kończy. Przez przypadek dowiadujemy się, że w wodzie bakterie Escherichia coli i pić jej nie wolno i myć się nie wolno i nic nie wolno. A my tu pięknie umyci, z ząbkami i łódka ma 300l bakterii zatankowane. To idziemy do sklepu po coś do picia i inne zakupy i mijamy ogłoszenia, gdzie i kiedy beczkowozy będą!? Siadamy otruci myciem zębów, w jakimś miejscu gastronomicznym i chyba nie mamy apetytu. Idziemy na łódź analizując, czy damy radę być zatruci wszyscy razem na jednaj łódce, z jedną toaletą i nie wiemy…Mamy trochę whisky i to wszystko, bo apteki w Siemianach nie ma. Czytamy internet, który mówi, że to nie tylko jedna, ale aż trzy wsie takie zakażone i że to już dwa tygodnie i że czekają teraz na nowe wyniki z ujęć. Czekamy i my. W opisie objawów jasno jest napisane, że nie można ich przeoczyć …


