Ona: Cudowna kuracja

Od rana zaczynamy cudować. Mycie się chusteczkami dla niemowląt. Mycie naczyń i wyparzanie wodą z butelek. Nie wiadomo jak się czujemy …?Ewelinka łączy się z internetem, ja dzwonię do Sanepidu. Tak długo mnie łączy, że udaje się w necie znaleźć info o wynikach pobranych próbek. Cudownie nas to ozdrowiło, bo podobno bakterii w nich brak. No to spokojnie jemy, bez stresu robimy kawę. Zęby myjemy. Cóż za piękny dzień. Nie przeszkadza nam nawet to ze pogoda kiepska. Jestem przygotowana. Mam kalosze, nieprzemakalne spodnie i sztormiak. Tylko okulary bez wycieraczek i czasem nie widzę co robię. Pływamy sobie i zwiedzamy zatoczki i kiedy nadchodzi czas parkowania okazuje się, że to nie takie proste. Wszyscy w portach, bo leje. W porcie Iława mamy miejsce, ale nie da się wyjść na ląd, przez zabezpieczenia przeciw ptakom, to trochę utrudnia 😉 , w porcie 110 zaczynają od 160 zł i to nam się nie podoba, tym bardziej że Krzyś tam będzie kilka dni. Negocjujemy, jednak ceny i tak wychodzą wyższe niż na gdańskiej starówce. Wybieramy ecomarinę i tu nam się podoba. Zaopiekowani, zacumowani tylko na mule dalsza droga. Ale wciąż warto. Przy okazji zabieramy też z portu Markowe auto i robimy zakupy, żeby nam Krzysiu nie zmizerniał jak zostanie sam. I nastaje czas grania we „wsiąść do pociągu” i znowu następni zostali zarażeni tym sportem.

Widokówki z Iławy

1 thought on “Ona: Cudowna kuracja”

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *