Ona: Drugi turnus

Zaczynamy następny turnus. W niedzielę Pendolinem do Iławy, po drodze małe zakupy aprowizacyjne i jesteśmy na Beni, która ładnie czeka w porcie.
Czekają też miski zostawione przez Djanga na pomoście tydzień temu. Pozytywnie nastawieni ogarniamy się na pokładzie i ukołysani zasypiamy. Skoro świt o 10-tej wyruszamy …z zamiarem noclegu na Rudej Wodzie. Docelowo przemieszczamy się do Rybiny, tam w środę odbieramy Anetę i Marka. Cudownie leje praktycznie cały dzień. Z atrakcji tego deszczowego rejsu trafia nam się tratwa z flisakami, a raczej ciąg tratw i flisaków. Na szczęście w Miłomłynie nasze drogi się krzyżują i nie stajemy się wagonikiem tego składu. Gdyby tak się podziało nasz rejs musiał by ulec modyfikacji. Tratwy są mało szybkie, i nie bardzo dają się wyprzedzić. Płyniemy jednak swoim tempem i dopływamy do prywatnej przystani, w której na ekskluzywne ceny ostatnio marudziłam. Jednak siła wyższa nie dała nam
wyboru, bo brak wody zmusza nas do drugiej próby. Tym razem test wypada lepiej, wlewamy wodę i tylko za nią zostajemy policzeni. Jest ok. Już nam się tam podoba, tym bardziej, że na lądzie doborowe towarzystwo. Dopływamy zlani deszczem do Małdyt. Mój strój nieadekwatny do temperatury, składa się ze sztormiaka…i koniec. Gdzieś zapodziałam profesjonalne nieprzemakalne spodenki, a same kalosze nie funkcjonują, bo woda ze mnie spływa do środka cholewek. Decyduję się więc na wersje oszczędną i jedynie działająca. Zawsze łatwiej się wytrzeć niż wysuszyć ubranie.
Udaje się cumowanie i wieczorne granie w sieci z naszą wcześniejszą załogą. Zasypiamy w nadziei że przestanie padać.

Port Iława. Lubimy tu wracać
Tu stoi schowany....?
tu stoi schowany…?
Początek tęczy
Środek
Koniec
Początek tratw
I tak dalej..

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *