Po wczorajszej zmiennej i tęczowej pogodzie ani śladu natomiast wiatr zaczął hulać jak ta lala . Pierwszy problem spotkał nas już na samym początku jak odbijaliśmy tak nas zdmuchnęło od pomostu , że cuma nie zdążyła się odwinąć i zablokowała się miedzy deskami pomostu . Dobrze , że była to rufowa i mogłem sterem strumieniowym utrzymać Benię równolegle do pomostu , na szczęście motorniacy z „Wonle od szfa” byli na miejscu i pomogli się odczepić. Spodziewałem się , że na pochylniach będzie hardcorowo , ale to co się działo to była totalna wojna o utzrymanie Benii na wózku. Najgorzej było na pochylni Oleśnica ponieważ ktoś mądry wykarczował tam wszystkie drzewa i wiatr hulał jak huragan. Nasza sytuacja była o tyle ciężka , że plyneliśmyz góry w dół . Na dolnych stacjach wózkowych teren jest osłonięty , a na górnych wiatr nie napoptyka przeszkód. W tym dniu wszyscy mieli problemy , a pasażerki obijały się o słupki , aż strach było patrzeć. Trzeba przyznać , że nasze zgranie , a zwłaszcza umiejętności i poświęcenie Ani pozwoliły nam przepłynąć pochylnie bez jakichkolwiek uszkodzeń i stłuczek , czego nie można powiedzieć o innych łodziach. Do Elbląga płynęliśmy pod wiatr i nie dało się szybciej popłynąć niż 6km/h gdzie normalnie przy tych obrotach prędkość wynosi 10km/h. Z bardzo dużym opóźnieniem dotarliśmy w końcu na skwer i do naszej ulubionej knajpy zmysły smaku i tam jak zwykle zostakiśmy pysznnie ugoszczeni. Wieczorkiem jak zwykle mała partyja w w „Kolejkę” , zwycięzca jak zwykle jest jeden , gest znacie . Zdjęcia i opis techniczny trasy jutro .
