ON : Na Jeziorak

Czas chorobowego minął i trzeba wracać na łono natury . Po ostatnich przygodach w PKP oraz znaczącej podwyżce cen biletów zdecydowaliśmy się wrócić samochodem . A jak samochodem to oczywiście z niekąpiącym się psem podróżnikiem. Benię zastaliśmy w doskonałej formie nawet ciągłe opady deszczu zmyły resztki owadów z pokładu , lodówka dalej mroziła i zostawione produkty nadawały się do spożycia. Wieczór bardzo przyjemnie spędziliśmy ze znajomymi z chaty Morgana , buteleczki wina dwie nas bardzo zadowoliły. . Do południa bez pośpiechu ruszyliśmy szukać dziczy , gdy już ją znaleźliśmy okazało się , że Anka zostawiła drogocenną rzecz w samochodzie. Jak już wróciliśmy to wylądowaliśmy na pysznej rybce w portowej tawernie. Gdy wracaliśmy na łódkę chłopaki łowiące ryby akurat wyciągnęły szczupaka , trochę mu zabrakło do wymiaru i chłopcy z łzami w oczach wypuścili skurczybyczka do wody , a już im się marzyła patelnia. Popłynęliśmy w inne dzikie miejsce gdzie pies miał swój raj , co chwilę wchodząc i wychodząc z łódki. Późniejszym wieczorkiem krótkie granie z Witkami w kolejeczkę – remis rodzinny – Anka wygrałą raz i Witek wygrał raz , ja niestety poniosłem sromotne porażki. Rano również bez pośpiechu przepłynęliśmy dwa kilometry dalej w dzicz i znów zostaliśmy sobie na noc. Tym razem pies wymusił na nas spacery. Piękne jest takie lenistwo , wyspałem i wyleżałem się za wsze czasy , Anka mamrocą pod nosem jakieś dziwne liczby ( do siedemnastu plus minus dwa i jeszcze jeden) wydziergała dwa centymetry swetra . Gdyby nie moja calówka to nic by z tych cyfr nie wyszło bo okazało się , że siedemnaście to tak naprawdę 10cm , albo i nawet 9 , co w przeliczeniu na cztery lub pięć daje czterdzieści pięć lub pięćdziesiąt na jednej stronie , a na dwóch to chyba jeszcze więcej. Tak potrafiła mamrotać cały dzień i potem się dziwiła jak ja mogę tak długo spać. Wieczorem znów porażka , oj dziś nie odpuszczę.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *