On: Lenistwo cd.

Po napełnieniu brzuchów zdecydowaliśmy się jednak zmienić miejscówkę .Silny wiatr i słabo osłonięte miejsce bujały łodzią na wszystkie strony i dzielny pies Django o mało co nie dostał od tego zawału serca. Podpłynęliśmy na wyspę Lipowy Ostrów . Miejsce bardzo fajne osłonięte , ale bardzo strome podejście z dużą ilością pokrzyw. Anka i pies zrezygnowali z rekonesansu wyspy , a pies nawet nie wlazł pod górkę. Wieczorkiem jak zwykle granie rodzinne, i tym razem rodzinny remis. Rano po śniadanku jednak przekonałem opornych , że warto zwiedzić wyspę i poznać jej tajemnice. Tajemnic było bardzo dużo , ale zacznijmy od początku. Wybraliśmy zły kierunek i po dłuższym czasie przedzierania się przez chaszcze ruszyliśmy w drugim kierunku i to okazało się doskonałym wyjściem. Chaszcze szybko zmieniły się w ścieżkę i polankę , gdzie bawił się inny pies rasy wilczur , więc Django szybko zmienił kierunek i poszliśmy w przeciwną stronę niż grupa z pieskiem. Dotarliśmy do ruin zabudowań wiejskich rodziny Szulców. Ciekawe jak można było mieszkać tak na wyspie. Za ruinami spotkaliśmy groby , jak mówi legenda pary kochanków , którzy utopili się na tajemnej schadzce. Kto umawia się na schadzkę w czasie sztormu , przecież to bez sensu bo nawet……….. nie można. Ale trudno legenda to legenda.

Po zwiedzeniu wyspy doszliśmy do wniosku , że przeniesiemy się na wyspę Łąkową . Zdziwiło mnie , że łodzie są zacumowane tylko po stronie zacienionej , a nie od strony słońca czyli od strony Siemian. Niestety testując podejście do bardzo ładnie zapowiadającej się zatoczki wywaliliśmy w jakiś wielki głaz ukryty pod wodą , na szczęście płynąłem bardzo wolno , ale co strachu się najedliśmy to nasze. Anka zaraz poleciała sprawdzić zęzy dziobowe czy nie ma dziury. Po tej przygodzie zdecydowaliśmy się na zacumowanie do pomostu na Gierczaku Wielkim. Wybór był strzałem w dziesiątkę , po pierwsze poznaliśmy super ekipę z Krakowa i Gdańska , po drugie Django poczuł się jak w psim raju. Woda do kąpieli doskonała więc nie omieszkałem skorzystać , ryby również bo obskubywały mnie non stop , co było bardzo śmieszne. Wieczorkiem zostaliśmy zaproszeni na ognisko , gdzie smakowaliśmy pyszną kiełbaskę , ziemniaki z ogniska , i czystą dobrą wódeczkę podlewaną winkiem. Taka mieszanka spowodowała , że bardzo odważnie grałem w Kolejkę co skończyło się piękną katastrofą.

Moje , wszystko moje
Trzeba się wyciorać , bo takiej trawy nigdzie nie ma

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *