ona: Wczasujemy sumiennie

Do południa postanawiamy uzupełnić prowiant i idziemy z plecakami na zakupy. Po drodze wstępujemy do bosmanatu po prognozę pogody. Dostajemy niekoniecznie, to co chcemy, bo to prognoza na Bałtyk południowo-wschodni ,z której wynika w porywach do ośmiu w skali B, czyli, że jeszcze długo będziemy rezydować w Świnoujściu. Fakt, że wieje od rana, ale taka sytuacja zmienia nasze plany drastycznie. Plany są już zredukowane, bo mieli być z nami od wczoraj goście ale niestety…kiedyś nadrobimy. Na poniedziałek od rana powinniśmy być w Trzebieży na umówiony przegląd silnika, a w porze angielskiej herbaty odbieramy sprawdzoną załogę ze Stepnicy. Jak nie uda nam się wypłynąć to musimy stworzyć plan B. Na wszelki wypadek zaczyna solidnie padać, zaczynamy więc przerabiać plan na jakiś możliwy. Ściągamy prognozę dla zalewu i już jest lepiej…może damy radę. Pada i pada i dopiero na kawę wychodzimy w miasto. Karel szybko dociera do promenady szybko wybiera kawiarnie, zamawia szybko lody i kawy, ustawia sprawnie komórkę w dogodnej pozycji i ogląda F1. Świetnie się zorganizował. Idę sobie. Idąc promenadą docieram do tężni i podobno gdybym szła dalej dotarłabym do Niemiec. Wybieram Świnoujście i od strony alejki turystycznej. To jest dobry kawałek świata dla tych, którzy potrzebują kurortu dla odpoczynku. Po godzinie odnajduje się Krzyś. Mając na uwadze mój ostatni debet kaloryczny zakupujemy wędzonego halibuta. Może wrócimy tu jeszcze ( albo zostaniemy) zależy na co wiatr pozwoli, wtedy zwiedzimy centrum i okolicę, myślę że dodając koncerty i imprezy, to można tu spędzić aktywnie dużo czasu.

Statki zamiast domów, przy ulicy, to dla mnie zawsze sensacja

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *