ona: Sekrety ŚWINOUJŚCIA

Jak prawdziwi wczasowicze po długim śnie i śniadaniu idziemy na plażę. Z naszego miejsca w marinie do centrum rozrywkowego jest trochę dreptania. Myślimy o rowerach, jednak jest tu taki tłok, że marne szanse z psem przebić się przez tłum. Jeździ tu mnóstwo rowerów, spaceruje bardzo wiele psów i jak sądzę ciekawość psa jest większa niż posłuszeństwo. Zwłaszcza naszego psa. Dlatego ten pomysł upadł , bo na ścieżkach rowerowych bylibyśmy trudni w takim zestawie. Drepczemy więc dziarsko, jest gdzie dreptać park już mamy , promenady też, zapuszczamy się do centrum miasta. Ładne. Ciekawa architektura, chociaż też trochę blokowisk w stylu późnego Gierka. Wracamy do części turystycznej. Tutaj jeszcze bardziej gwarnie, ale jest tyle knajpek, barów, restauracji, że zawsze jest szansa na dobre jedzenie. Robimy kolejne podejście do restauracji do której wciąż ustawia się kolejka. To najlepsza reklama. Tym razem się udaje. Django coraz lepiej sobie radzi i z psami na promenadzie, których jest tu bardzo dużo i z gastronomią różnego rodzaju, bo tu co drugi stolik ukrywa pod blatem czworonoga. Z moich obserwacji wynika, że jak dotąd nie widziałam miejsca gdzie jest tyle psów. Mimo, to wszystko dzieje się bez awantur, psy zachowują się całkiem po ludzku. Przed knajpkami stoją michy z wodą dla nich, a jeśli nie stoją to bez proszenia dostajemy miskę pod stolik. Ja nie przepadam za zwierzakami w restauracjach, jednak tutaj to konieczne, bo nie ma co z nimi zrobić jeśli wybiera się plażę i spacery. Na plaży, oprócz tej typowo psiej też dużo czworonogów. Jednak jest czysto i spokojnie. Wszystko się da, jak się chce. Mnie zachwyca zmiana, bo już dawno nie miałam okazji widzieć polskiego morza w pełni sezonu. Wciąż pamiętam koce w kratkę i szyte w domu parawany. Teraz to plaża kolorowa i dobrze zorganizowana. Małe wózki z dobrą kawa, wypożyczalnie sprzętu do zabaw w wodzie dużych i małych. Wszystko jest na miejscu toalety , przebieralnie, kosze. Wokół małe knajpki z napojami i przekąskami. Nie ma problemu, nie trzeba prowiantowych koszy. Zostali tylko sprzedawcy lodów z kolorowymi wózkami na grubych oponach. Jeśli ktoś chce zdrowiej dostaje sałatkę z lodówki owocową lub warzywną. Rewelacja. Muszę już chyba długo żyć skoro zdążyło się tyle zmienić.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *