Dzień po imprezowy ,dla kapitana miał długi ranek, więc zabrałam go na spacer po mieście. Kończymy naszą beniową wycieczkę, jutro wracamy do domu. Kapitan rozkręca się powoli, wiec starym sposobem zasiadamy w Wedlu, na kawie i szarlotce z lodami. Potem jeszcze raz próba zobaczenia filharmonii od środka, tym razem udana. Robi wrażenie. Potem spacerek przez miasto hortensji i powrót na pokład. Płyniemy do mariny cichej sprzątać łódkę na zimę. Przez ten letni upał nawet nie zauważyłam, że to już jesień. Widać już rudziejące drzewa. To była super wycieczka, inna niż dotychczasowe, bardziej miejska, ale w doborowym towarzystwie. W przyszłym sezonie plany są międzynarodowe i chociaż jestem nastawiona na wyprawę w nieznane, to już tęsknię za Szczecinem.


