Wyspani , wypoczęci wracamy do naszej głównej pracy czyli podróżowania . Słoneczko nam zaświeciło , ciepło się zrobiło , chociaż w nocy żałowałem , że nie włączyłem webasto , dobrze , że skarpetki ubrałem . Django grzeje tylko w wybrane części ciała , zwłaszcza nerki , albo nogi i tyłek . Będąc po wrażeniem trasy powrotnej , zapomniałem , że na głównym szlaku muszę płynąć na północ nie na południe . To zapatrzenie kosztowało mnie prawie dwa kilometry drogi , ale co tam jest cudownie. Brzegi porastają paprocie , a za nimi stary mieszany las. Rzeka kręta coraz bardziej przypominająca Pisę. Widać to doskonale na filmie Relive który codziennie zamieszczam. Jak kogoś nie dopisałem do listy wysyłkowej to proszę o informację to dołączę do WhatsApp lub zaproszę do Reliev. Trasa nasza nie jest łatwa bo musimy pokonać pięć śluz , ale Anka opanowała wszystkie te elementy do perfekcji , a ułatwieniem są dwie łodzie które płyną przed nami , a my wpływamy spokojnie na zielone światła. Ostatnia śluza w miejscowości Bredereiche i zaraz mała marina przy miejskim kąpielisku . Ceny również bardzo fajne 14,5EUR za cumowanie , woda i prąd w zależności od potrzeb trzeba wrzucić EURasa . Z tymi monetami to zaczyna być problem bo się już nam kończą , choć Anka zebrała wszystkie „klepioki” pozostałe po podróżach. Pląsające się dzieci w wodzie sprowokowały mnie także do wzięcia ożywczej kąpieli , oj naprawdę była ożywcza.

Tym razem Anka nie chciała przegrać w galibartkę i mogłem spokojnie pooglądać mecz , co również zrobię dzisiejszego wieczorka.

Tak można przerobić prom



