Ona: Rozrabiamy za bardzo!!!

Czasem można zacząć od rana…

Już po śniadanku , z fasonem , za to z brakiem funkcji  'luz’ w skrzyni biegów dobiliśmy finezyjnie do Boarncruiser’a nowiusieńkiego… i senny słoneczny dzień zmienił charakter. Nawet przy mojej znajomości niemieckiego dotarło, że jesteśmy idiotami i że wyciągarka do pontonu, którą udało nam się musnąć kosztuję pięć tysięcy euro! Jak na stress właściciele , mimo sędziwego wieku byli bardzo zorientowani w wycenie poszczególnych elementów swojej łodzi na szybko.  Zawróciliśmy ,więc ładnie usiłując nie przewrócić pomostu, bo tłok był duży , a zepsuta skrzynia nie sprzyjała szybkim manewrom na dużej fali. zaraz za nami przyparkowali znacznie szybciej i sprawniej policjanci wodni. Sprawnie przywiązali się do nas burtą i tak zaaresztowani czekaliśmy na ciąg dalszy słuchając krzyków właścicieli sprofanowanego jachtu i gapiów rządnych krwi. Najmilsi byli policjanci…Pooglądali szkody, których nie znaleźli, bo widać jachty od pewnej kwoty niszczy się trudniej. Napisali do nas mandat i porozmawiali po angielsku, co było nowością i pozwoliło przynajmniej wyjaśnić , brak złych intencji. Odaresztowali nas i popłynęli , a my za nimi. Nestorzy robili nam foty aparatem z wielgaśnym teleobiektywem ,do momentu utracenia ostrości.

Spokojnie, chociaż w tłoku i w konkretnym wietrze popłynęliśmy sobie. Wzburzona woda wzburzyła kanalizację i atmosferka wewnątrz była mało klarowna, ale po co siedzieć pod pokładem. W nadziei , że wywietrzy się kiedyś , jakoś nasza nieużywana toaleta rozkoszowaliśmy się słonkiem i wiaterkiem na górnym pokładzie. Postanowiliśmy dotrzeć do mariny, omijając te , w których standard jachtów nie gwarantował odpowiedniej adrenaliny w razie awarii

to znajdzie kościotrupy?

 

Zaczęło się ściemniać i nasi kapitanowie podjęli decyzję o parkowaniu nocnym za śluzą, żeby wczesnym rankiem można było śmignąć dalej, bez czekania na otwarcie śluzy. jak wymyślili tak zrobili.. Wieczorem pokonała nas Jenga , gra, która w warunkach jachtowych jest dodatkowo fajna i tak to zasnęliśmy snem spokojnym pod czerwonym sygnalizatorem, uznając mycie za przereklamowane

jenga

 

1 thought on “Ona: Rozrabiamy za bardzo!!!”

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *