Plany wieczorne , po porannej odprawie zmieniły się nie do poznania . Zamiast szybkiej akcji do Tczewa, spacerkiem poszliśmy na zamek. Tomek i Marek postali w kolejce i zdobyli bilety zamkowe w komplecie ze słuchawkami i pilotem wirtualnym. Fajne to urządzenie wie lepiej niż ja , dokąd polazlam i opowiada co widzę. Zgubiłam się w związku z tym nie za bardzo , tylko kilka razy i dlatego mogłam nawiązać bliższy kontakt z obsługą , którą wyczuliłam na lokalizowanie wysokiego człowieka w czerwonej koszulce. Mili ludzie robili co mogli i czasem udało nam się z Krzyskiem spotykać . Nie było to łatwe, bo jak się od urządzenia dowiedziałam powierzchnia zamku w Malborku, to połowa powierzchni państwa Watykan.

Cała eskapada trwała do południa , a nawet dłużej. Po naradzie przy grillowym tym razem pysznym jedzonku z zaprzyjaźnionymi zalogami postanowiliśmy dopłynąć dziś tylko do Białej Góry i jutro kierować się na Gdańsk. Tak też się stało , zachęceni okolicznościami przyrody wieczorem zamontowaliśmy wspólnego grila i zadowoleni z efektów poszliśmy spać całkiem późną nocą .
NO TO CZYTAM, ŻE JEDNAK MALBORK. BRAWO
Warto było!
W waszym wpisie jest błąd Malbork jest nad Nogatem a nie Narwią
Malbork to Malbork . Dla mnie Nr 1. Cieszę się że jesteście zadowoleni. Pozdrawiam
Anka i trochę przesadzają z tą wielkością Malbork ok.144 tyś. m2 a Watykan ok. 440 tyś. m2 , więc nie połowa , ale jest co zwiedzać jak się chce .