Ona: Góra z górą…w Elblągu

Z Rybiną jest problem…w Rybinie są dwa mosty na dwie różne strony i rzeki. Oba zwodzone i oba niełatwe do pokonania. Pierwszy zepsuty od nie wiadomo kiedy, do nie wiadomo kiedy, w każdym razie ładnych parę lat. Kusił nas ostatnio mimo, że jest opisany znakami, z których wynika, że pod nim nie przejdziemy. Ale tym razem próbujemy i może próbowalibyśmy bardziej skutecznie gdyby nie to, że wiało i znosiło nas w chaszcze i baliśmy się, że zostaniemy uwięzieni pod za małym mostem i ze związaną zielskami śrubą. Dużo za duzi to nie jesteśmy i może jak będzie niski stan wód to przejdziemy. Bo za tym mostem droga na Wisłę Królewiecką i było by fajnie. Tym razem jednak, po staremu czekamy na otwarcie drugiego mostu na Szkarpawę i płyniemy w kierunku Nogatu. Droga nam się podoba, a na końcu tej drogi jest Elbląg. Tu też zabawa z mostem zwodzonym, ale jesteśmy prawie w punkt i most się podnosi bez czekania. Tradycyjnie cumujemy na starówce i tym razem idziemy do „Studni smaków ” bo to ponoć kultowe miejsce. Okazuje się, że zasługuje w pełni na taki tytuł. Po obiadku szwendamy się trochę tu i tam, pijemy kawę w miłej kawiarence i okazuje się, że mamy jeszcze w planie zakupy, a ponieważ wyczytaliśmy, że w Elblągu tramwaje mają nietypowy rozstaw osi idziemy na przystanek i tramwajem do Carrefoura. Zaopatrzeni wracamy na łódź, ale wczesny wieczór zachęca do spaceru. Ewelinka z Markiem wyruszają na starówkę, a my z Krzysiem nie. 🤔 Długo jednak nie zwiedzali, bo wracają grupą powiększoną o trzy osoby żeńskie. Wszystkie na A. Moja kuzynka Agata i jej córki! Na Śląsku na siebie nie wpadamy, a tu proszę! Okazuje się, że wczasują się niedaleko i właśnie spłynęły z pochylni statkiem wycieczkowym. Męska cześć tej rodziny została wydelegowana po auto i przybędzie z opóźnieniem. Ewelina sugeruje lodziarnię Gesslerowej i już po chwili czym Benia bogata…mamy przepyszne ciastko. Win białych mamy pełną piwniczkę, o co postarali się nasi załoganci przy mustrowaniu i przyznam, że można im zaufać w tym temacie. I tak się rozwijamy…Dociera Andrzej, niestety bez gitary ale głos ma i nie zawahał się go użyć. Fajny czas, fajny wieczór, noc…i nad ranek :-)) Fajnie mieć dorosłe dzieci mające prawo jazdy.

Pięknie tak płynąć…
A na lądzie pokaz świateł
i bardzo miły klimat

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *