On; Cudowny Gdańsk

Rano obudziło nas poważne zamieszanie , okazało się że potężna jednostka która stała z boku jest właśnie wodowana . Poważna działalność logistyczna , potężny dźwig i zgrana ekipa

Droga do Mariny Gdańsk zajęła nam około 30-45 min . Tankowanie paliwa przed mostem i idealny układ po zatankowaniu nie czekamy na podniesienie mostu gdyż przed nami pasażerka więc jest super . Panowie powiadomieni w marinie , że się zbliżamy juz czekali na nabrzeżu , super organizacja. Miejsce wskazane cumy oddane , możemy iść do bosmanatu załatwiać formalności. Poinstruowani , wyposażeni w piątki pod prysznice ruszyliśmy w Gdańsk . Wyspa Spichrzów cudownie się zmienia i nabiera kształtów , szkoda że nie nabrała bo łomotu budowlanego już by nie było.

Po przypominającym spacerku poszliśmy na pizzę , z której dobre było wino , Dzień następny to wycieczka do Gdyni. Kolejka bardzo blisko , jedyny minus to nie działające automatyczne kasy i kasy w ogóle . Bilet u konduktora. Upał niemiłosierny na szczęście klima w kolejce. Jak wyszliśmy to jakby żar buchnął , o rany do pasażu Kościuszki trochę drogi jest , ale pokornie idziemy po zacienionej stronie drogi. Anka uparcie wmawia mi , że już tu byliśmy , na nic moje tłumaczenia , że ostatni raz tu byłem w wieku 7 lat , Ana wie lepiej . Dopiero jak stwierdziłem , że chciałbym poznać równie przystojnego gościa trochę się zreflektowała , ale nie na długo. W końcu jest ORP Błyskawica i Dar Pomorza

Pod Nautiliusem padłem

Cały czas byłem upewniany , że tuż , zaraz już , już , jest cudowna plaża i kąpiel ( po to targałem plecak z wyposażeniem ) , no i jest , jak kochacie stać na jednej nodze to miejsce dla Was. Bliski omdlenia dotarłem do knajpy z zimną wodą i troszeczkę odżyłem . Anka pełna optymizmu stwierdziła , że na końcu betonowego nabrzeża jest kolejna pusta plaża. Jako zgodny człowiek ruszyłem w tym, kierunku , ale mój instynkt i banda ludzi z kółkami do pływania podpowiedziała mi Karel nie idź tam wracaj! . Przekonałem do tego zamiaru Ankę roztaczając przed nią cudowny widok galerii z klimatyzacją. Bye , Bye, Błyskawica i Dar Pomorza . Tym razem kolejka z lat 60 bez klimy , jestem ugotowany , licznik zegarkowy wskazał trening 14km i napisał brawo . Niech Cię szlag . Wizja odpoczynku w galerii okazała się koszmarem , Anka dostała szfungu , a galeria trzech pięter , zegarek dalej bije brawo i brawo , aż w końcu padł , zbyt duża liczba kroków , zmian ciśnienia , bateria nie wytrzymała i koniec jednego przedrzeźniacza mniej . W końcu dotarliśmy na Benię padłem jak kawka. Po krótkiej regeneracji doszliśmy do wniosku , że nie robimy kolacji tylko należy się nam ( Mnie) super kolacja . Po Kolejnym kilometrze dotarliśmy do restauracji „Goldwasser” . Pani wskazała nam mioejsce na parterze na co ja wyraziłem sprzeciw i pani przygotowała nam miejsce na piętrze z cudownym widokiem. Jak piękny widok tak piękne jedzenie i wino.

Nasze Okno

Zmęczeni i szczęśliwi wróciliśmy na Benię. Jutro znów ciężki dzień bo pakowanie i zrobienie klaru nałodzi , a temperatury mają być co najmniej takie same. Hałas na budowie jak zwykle obudził nas o 8 rano , w Marinie ruch jedni odpływają inny przypływają chłopaki obsługujące marinę ruszają się jak w ukropie , trzeba przyznać , że w wielu przypadkach ich pomoc była nie do przecenienia. Powoli ruszamy z robotą , w sklepie kupiłem chemię i walczę z palmami na górnym pokładzie – efekt niezbyt widoczny . Zmęczeni poszlismy na obiad do greckiej restauracji w hotelu przy marinie i to był kolejny strzał w dziesiątkę , Anka dostała pyszną doradę , a ja macki ośmiornicy , pychota . Po obiedzie znów tyrawa , sprzatanie pakowanie zakup biletów etc. w końcu powiedzieliśmy dosyć idziemy w miasto i na dobrą kolację. Miałem upatrzone miejsce Chleb i Wino bo tam cały czas była kolejka. Odstaliśmy swoje 45 min i w końcu dostaliśmy się i jeszcze mieliśmy szczęście bo stolik na pięterku. Anka zamówiła krewetki z mango , a ja żeberka z pieca , oba wybory doskonałe do tego lampka wina i jest pięknie.

Grzech obżarstwa, koszula pęka

Zrobiliśmy jeszcze mały spacerek wśród kolorowych knajpek , ale zmęczenie nie pozwoliło by jeszcze gdzieś siąść i wypić winko. Nadrobnimy to za dwa tygodnie.

Rano spakowanie pożegnanie , bosmanatu , nawet zostaliśmy wyposażeni w super koszulki , Uber , Pociąg i po pięciu godzinach mój kochany Django obskakuje mnie z miłością .

3 thoughts on “On; Cudowny Gdańsk”

  1. Byłem tam przed Covidem i w zimie. Wyspa już wyglądała pięknie ale teraz latem to jak drugi deptak pod Żurawiem.
    Pięknie.

  2. STWIERDZAM, ŻE NA KONIEC I cz. SEZONU WYRAŹNIE SIĘ POPRAWIŁEŚ JEŚLI CHODZI O PUBLIKACJE W MS.
    SZYBKA, WARTKA AKCJA OPISUJĄCA WASZ POBYT W TRÓJMIEŚCIE.
    POMIMO MĘCZĄCEGO CIEPEŁKA, KTÓRE DLA MNIE -AUSTRALIJCZYKA Z WYBORU – JEST W NAJLEPSZYM RAZIE LEDWO ODCZUWALNYM WZROSTEM TEMPERATURY, DZIĘKI KTÓREMU NIE MUSZĘ WKŁADAĆ SWETERKA BARDZO MI SIĘ PODOBAŁA
    BRAWO TY

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *