Ranek wstał piękny , czyste wygodne Łazieneczki , pyszna jajecznica w wykonaniu Tadeusza i ruszamy w drogę . Piękna spokojna woda , aczkolwiek ścinać zakrętów nie wolno . Widoki wspaniałe przyroda w pełnej krasie , na brzegach królują siwe czaple w powietrzu co chwilę pojawia się jastrząb pospolity lub myszołów – też z tej rodziny . Nagle patrzymy a na szczycie drzewa siedzi piękny orzeł , oczywiście refleks załogantów , oraz zamieszanie było tak duże , że orzeł spokojnie odleciał bez rodzinnej fotografii. W miejscowości Zielonogóra stajemy na obiad , Krystyna przygotowała pyszne mięsko w sosie z kaszą gryczaną . Wszyscy objedliśmy się na maksa . Pierwszy plan postoju we Wronkach , w locji opis bardzo optymistyczny ale jak dopłynęliśmy to rzeczywistość była trochę inna -decyzja płyniemy dalej – stajemy albo przy promenadzie w Sierakowie lub dalej w Chorzępowie gdzie według informacji z locji jest bardzo przyjazna marina , toalety ,prysznice i super jedzonko . W Sierakowie betonowe nabrzeże niezbyt przyjemne bo w samym centrum , chociaż ładne , ale kusi nas wspaniały opis w locji przystani w Chorzępowie . Godzina 19 , sto kilometrów za nami a tu wita nas jakaś ruina i dwóch kompletnie nawalonych facetów z czego jeden to właściciel . Beblusie wszystko obiecują nawet jedzonko . Po schodach wchodzimy na obejście gdzie stoi rozpadająca się buda udająca tawernę . Córka właściciela podaje gar gulaszu mocno zasypanego mąką ( coś z tą wodą trzeba było zrobić) , ogórki i smalec mogą być . Lekka scysja przy płaceniu bo facet rozpoczął gadać , od 30 PLN a skończył na 100 , co bardzo rozsierdziło dziewczyny . Na szczęście przyszła żona właściciela i pogoniła truchło do domu i cena stanęła na 70 .
Słusznie zmęczeni poszliśmy do sklepu , potem do łódki nikt nawet nie zamruczał o grze w karty . Z Tadziem zasłużenie oddaliśmy się sennym marzeniom dziewczyny jeszcze plotkowały na rufie . Dobranoc
GDYBY JESZCZE POD ZDJĘCIAMI DAĆ PODPISY BYŁOBY MEGA COOL 🙂
Wszystko widać