Po porannym moczeniu i pysznym śniadanku ze smalczykiem, odpaliłem silnik i spokojnie ruszyliśmy w kierunku Węgorzewa. Ponieważ to miejsce pełne było wodorostów więc pełno tego się nam podwiesiło pod silnikiem. Przód , tył parę razy i już mam stałą prędkość 9,5km/h przy 2700 obr. Przy przejściu z jeziora Dargin na Mamry w przesmyku jeziora Kirsajty spotkaliśmy katamaran, mistrzostwo pod względem ekonomii wykonania i wygody . Na dwóch pływakach, ułożony podest, a na nim przyczepa kempingowa. Powoli się za nimi posuwaliśmy gdy ty nagle idiota wielkim ścigaczem w pozycji zrobienia największej fali przepłynął koło nas. Niestety pomimo szybkich manewrów odejścia od fali zabujało nami ostro i jeden piękny kubek z Meluzyną się stłukł. Brak wyobraźni ludzi czasami mnie zastanawia. Jezioro Mamry minęło szybko, wejście do Węgorapy jest zachwycające, 2,5 m głębokości i krystalicznie czysta woda. W Węgorzewie cumujemy w Eco-Marinie. Z czystym sumieniem mogę ją polecić, super obsługa, czyściutko, prąd i woda blisko, do centrum parę metrów. Spacer do miasta, zakupy, apteka, jedzonko w bardzo fajnej restauracji połączonej ze sklepem rybnym. Miętusik był dobry, zupka też, zakupiony wędzony sumik również, ale ceny już niezbyt , 120 za kg sumika wędzonego i 240 za węgorza to ceny koronawirusowe. Trzeba przyznać, że od ostatniej mojej wizyty w tym miejscu dużo się zmieniło, zwłaszcza rozbudowa nadbrzeża i portu Topiko, z wieloma Nierdzewnymi i chyba setką innych łodzi. Wieczorna galibardka i podwójne zwycięstwo, zła passa przełamana.