W pełni zregenerowani ruszyliśmy do Siemian i po drodze mój ulubiony kanał Bartnicki na jezioro Bartężek . Wysoka woda w kanale sprawiła ,że kanał przepłynęliśmy bez problemów i mogliśmy zachwycać się wspaniałymi widokami które uwieczniła Ewelina .






Jezioro Bartężek pomimo niezbyt dobrego pierwszego wrażenia w dalszej części jest piękne z dużą ilością miejsc do cumowania na dziko , oj spędzę tu parę dni. Drogę powrotną przez kanał i prawie do Miłomłyna zrobił Marek. W Miłomłynie postanowiliśmy coś zjeść niestety w samym centrum nie ma nic , ale dziewczyny wynalazły w Internecie bar „Kanka” który również reperowała Gesslerowa. Fakt odległość dwa kilometry , ale dzielnie ruszyliśmy piechotą pomimo mijanej taksówki . Anka dzielnie odliczała dziesiątki metrów jakie nam zostały do restauracji. Uwaga dużo bliżej jest jeżeli zacumujesz za pierwszym mostem jak obierzesz kierunek śluza Miłomłyn , a nie centrum . Restauracja okazała się strzałem w dziesiątkę super kuchnia , szczerze polecam . Spacer z powrotem i decyzja płyniemy na śluzę Zieloną bo ten kanał jest równie piękny , a niezbyt chce nam się gonić do Siemian. Na Zielonej jak zwykle super przyjęcie , co sprowokowało super imprezę . Do końca osuszyliśmy winka jakie mieliśmy na łódce. Zabawa polegała , że każdy po kolei podaje tytuł utworu i Marek go puszcza. Tańczenie i śpiewanie do rana.
