Po śniadanku opuściliśmy gościnną marinę „Błotnik” i skierowaliśmy się na Wisłę. Śluzę „Przegalina” już opuściła klątwa Anki i wszystkie wrota działają. Dobrze , że przed śluzą „Gdańska Głowa” zadzwoniłem do nich bo akurat śluzowali olbrzymią barkę Mustang i moglibysmy się nie zmieścić . Czekanie na barkę , spowodowało , że spóźniliśmy się o parę minut na podniesienie mostu i prawie dwie godziny czekaliśmy w Rybinie. Anka poszła uzupełnić zakupy , a ja podziwiałem szlejące konie po drugiej stronie Szkarpawy.



Po odczekaniu swojego czasu most się otworzył i juz lekko głodni ruszyliśmy do Osłonki.

Głodni jak nieboskie stworzenia zacumowaliśmy W Gold Marinie Osłonka prowadzonej przez państwa Złotych . Jak zawsze super obsługa i pomoc w cumowaniu i założeniu cum. Prognoza pogody zapowiadała burze więc cumy były ustawione na podwójne springi . Szybko ruszyliśmy na obiad do restauracji przy Marinie. Super jedzenie , świeża ryba prosto z kutra właściciela , ja zamówiłem zupkę rybną rewelacja i sandaczyka , Anka fląderki , a sąsiad obok smażonego węgorza. Jak właściciel wyszedł z świeżymi węgorzami i zapytał sąsiada którego chce , to trochę żałowałem , że nie zamówiłem tego dania. Ale będę tu na pewno nie jeden raz. Wykorzystując wolny czas i fakt przyjazdu Piotra i Danusi zabrałem się za mycie pokładów by ich godnie przyjąć.

Po zakończeniu roboty , napłynęły czarne chmury i zaczęło wiać. I nagle rozpętała się szalona burza , Szkarpawa zmieniła nawet swój kierunek nurtu i szalały po niej grzywacze. Było bardzo ciekawie , a po burzy przychodzą przecudowne widoki.





Po kolacyjce zasiedliśmy do oglądania Kobry rocznik 1973-74 . Pod koniec zaobserwowaliśmy sporą grupę Jętek na suficie , zgrabnie usunąłem je odkurzaczem zajrzałem za okno nie spodziewałem się takiego widoku , tzn. widoku nie było tylko cała szyba oblepiona Jętkami Rany cała robota na nic , trzeba będzie rano powtórzyć. Ja w łazience miałem spoko , ale Ankę już napadły . Nie wiem czy kąpiel wzięła , ale na pewno zęby myła w kuchni. Dobranoc.