Noc minęła pięknie i cicho nikt nie pamięta jak się spało. Lekko zdezorientowani ruszamy łodzią w drogę do Poczdamu . Na pierwszej śluzie już wyskoczył problem – nie mogę wyczuć luzu na górnej sterówce wiec albo przód albo tył. Dzięki sprytnej załodze udaje się wszystkie te przeciwności pokonać. trasa bardzo urokliwa piękne jeziora a Poczdam od strony wody przepiękny.


Cumujemy w centrum miasta w marinie otoczonej liliami wodnymi dla sternika jest to niezbyt dobra informacja . Facet który wskazywał nam miejsce do cumowania chyba nie trzeźwiał od początku sezonu , a na nartach też mu ciężko szło.
Wyskoczył kolejny problem woda pod prysznicem nie chce spływać , ale Piotr powiedział , że w poniedziałek podeśle mechanika.
Andrzej przyniósł folder z zaznaczoną drogą do jednej z największych atrakcji Poczdamu – ogrodów Sanssouci. Odległość chyba 5km z moim kręgosłupem wyzwanie co nie miara zwłaszcza , że co chwilę oddalali punkt piwopicia i zostałem totalnie odwodniony. Pierwsze i ostatnie piwo tego dnia dostałem dopiero po wyjściu z ogrodów bo tam nawet budki z piwem nie ma . Nasz WPKiW jest o niebo piękniejszy i bardziej przyjazny dla człowieka. Zdjęcia wstawi Ania bo mnie nerwy biorą jak sobie tą katorgę przypomnę.
Kompletnie wykończony powróciłem na łódź i bez dyskusji i słowa poszedłem spać , nie wiedząc co mnie jutro spotka , ale to jutro
Biedactwo, zapraszamy do Józefosławia, trzymamy na wszelki wypadek odpowiednio wysoki zapas piwa i nie tylko..
Jak tylko znajdziemy drogę wodną do Was…
jakaś rzeczka tu jest niedaleko
Teraz Szczecin by Night , cudowny i smaczny wieczór przy nabrzeżu … tu parkujemy, będziemy wracać chyba ta samą droga , bo warto!