Rano punktualnie o 8.00 bramownica gotowa do wyciągnięcia Benii , my elegancko odcumowaliśmy i wpłynęliśmy na zaznaczone pozycje. Operator ułożył pasy do podnoszenia i Benia razem z załogą powędrowała do góry, a następnie ruszyła na środek placu manewrowego. Operator kulturalnie podstawił drabinkę i z gracją zeszliśmy na dół. Jedynie tylko serwisanta brakowało. Po 15 min się pojawił i zaczął, przegląd , my ruszyliśmy do restauracji na śniadanie , ale otwarte od 9.00 . Ja poszedłem załatwiać sprawy z szefem serwisanta, a pozostała załoga na spacer na molo. Punktualnie o 9.00 spotkaliśmy się w tawernie. Nie zdążyliśmy dokończyć śniadania, a tu telefon zrobione, szybko poszło.



Jeszcze tylko reperacja kibelka i płyniemy. Niestety Pan od kibelka przyszedł z odkurzaczem zassał , i nic nie zrobił. Tłumaczenie piękne: Takiego kibelka nie widział i nie wie jak się go reperuje. W między czasie odjechał Dokotr Jacht i to była zła wiadomość, dobra dziewczyny zaprzyjaźniły się z kapitanem Cumulusa, który dla nich grał i śpiewał, sam nazwał się wirtuozem harmonijki ustnej. Ja szybko dzwonię do Doktora Jacht czy nas uratuje i przyjedzie, niestety dostał nowe zlecenie . Umówiliśmy się, że dopłyniemy do Royal Mariny gdzie jego pracownik działa , a on dojedzie około południa. Szybkie spojrzenie na zegarek, za 20 min zamykają most, Marynia dyskutuje z kapitanem Anki nie ma , w końcu jest i leci oddać karty do wejścia do sanitariatów, rany czas leci następne otwarcie za godzinę, szybko . Anka spacerkiem sobie wraca , więc poganiam ją , kapitan mówi spoko on jest tam za dziesięć minut, ale ja mam tylko osiem. Ruszamy pełen gaz i udało się ,most za nami spokojnie się zamyka. Royal marina bardzo piękna, wejście do niej zakamuflowane, wchodzimy przez mały przesmyk i otwiera się nam piękna zatoczka. Cumujemy obok łodzi którą serwisuje dr. Jacht . Mamy czas do przyjazdu serwisu idziemy do foodtrucka na hamburgera, nalepka wskazuje, że zdobył pierwsze miejsce na zlocie foodtrucków w Gdańsku. Naprawdę zasłużył na to miejsce to był najlepszy hamburger jaki jadłem, pozostała część załogi też się z tym twierdzeniem zgodziła. Dr. Jacht dojechał, rozebranie kibelka zajęło mu około godziny. Jak stwierdził jak rozbierał taki kibelek pierwszy raz to zajęło mu to 6 godzin. Rozebrał i pokazał przyczynę pęknięty pasek napędowy w wirniku spowodowany prawdopodobnie wrzucaniem papieru do kibelka. Zabawa zaczęła się dopiero teraz, nigdzie nie ma takiego paska, najwcześniej będzie za tydzień, ale jest jedno jedyne miejsce gdzie można liczyć na pomoc to BALT-YACHT. Zadzwoniłem do Leszka, a on mimo urlopu, do firmy, a w firmie pokazali czy taki pasek nam pasuje, pasuje, więc czeka na nas na portierni HUUUUURRRRRAAAAAA. Jutro wyprawa do Augustowa. Mimo zepsutego kibelka dzisiejszą noc decydujemy się spędzić w dziczy. Na jeziorze Jagodne znajdujemy fajne miejsce i tam nocujemy. Tradycyjnie grillik , planszówka, karty, wszystko zakończone moim sukcesem. Taki to był ciężki i długi dzień serwisowy.
🙂