Poranek wstał smutny – brak Andrzejka lekko pochrapującego , lubo drżącego z zimna , lubo hasającego w krótkich majteczkach , albo w pełnej gotowości na nowe przygody – trudno . Po śniadanku osuszenie zbiornika z szarą wodą , kolejka do kibelka , co chwilę ktoś wpada na pomysł , a może ja też – bo rajdowcy zluzowali przybytek i tak nam schodzi do 10.30 . Ruszamy tym razem zmieniamy trasę płyniemy Odrą Zachodnią gdyż jest bardziej spokojna może trochę bardziej dłższa trasa , ale utrzymanie predkości 10km/h nie stanowi problemu ( na Wschodniej z prądem płynęliśmy 14km/h . Trasa zdecydowanie bardziej przyjemna i urokliwa chociaż pogoda nas nie rozpieszcza – konieczne bimini na górnym pokładzie wraz z szybą . Spokojnie dopływamy do znanej nam już mariny gdzie oddajemy się gra towarzyskim , spożywaniu lekkiego alkoholu , potem kapanie i awaria pompy pod prysznicem . Maciek dzielnie ją nareperował – już chyba wiemy dlaczego kabelek był odłączony od pompy prysznicowej . Dobranoc do jutra.