On: Na Gdańsk

Śniadanko zjedliśmy na Benii w takim samym zestawie jak wczorajszą kolację . W planie mieliśmy dotarcie do mariny w centrum Gdańska pomiędzy godziną 11 a 13 , gdyż wtedy jest największa szansa na załapanie się na wolne miejsce przy kei. Wpływając na Motławę mieliśmy szczęście gdyż właśnie otwarli kładkę nad rzeką. W marinie rzeczywiście zbyt dużo miejsca nie było , ale załapaliśmy się na właśnie opuszczane miejsce. W porównaniu do zeszłego roku zmiany są bardzo widoczne , postęp budowy na wyspie spichrzy olbrzymi , no i wartość jachtów w Marinie wzrosła o paręnaście milionów złotych. Obsługa jak zwykle super , sprawna pomoc przy cumowaniu i sprawne załatwienie formalności , ceny również absolutnie przystępne. Bez zbędnej zwłoki ruszyliśmy na Gdańsk. Zawsze to miasto mnie zachwyca , ma chyba najpiękniejszą starówkę w Polsce , a nowoczesne budynki na wyspie spichrzów powinny otrzymać najwyższe wyróżnienia architektoniczne. Po spacerze na starówce stanęliśmy do kolejki przed restauracją „Chleb i Wino” ( tutaj dalej bez zmian) i zjedliśmy przepyszny obiad – obowiązkowa miejscówka . Po powrocie na Benię zrobiliśmy sobie małą sjestę by wieczorkiem znów ruszyć w miasto. Zmęczenie dniem wczorajszym spowodowało , ze zbyt długo nie biesiadowaliśmy , większe zwiedzanie odłożyliśmy na dzień jutrzejszy i to tak by dotrzeć pod wieczór do Rybiny.

Tradycyjny obrazek z Neptunem

4 thoughts on “On: Na Gdańsk”

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *