Uspokojeni spokojem podczas śniadania wyruszamy w dalszą drogę , oczywiście załogantka jedna została na brzegu i musieliśmy po nią wrócić . Jakoś po nerwówce dnia wczorajszego wszyscy przyjęli to ze spokojem . Spokojnie płyniemy do mojej starej mariny przy hotelu , gdzie aktualnie ma swoje miejsce Benia2
Zielony dywanik do wymiany
W całości prezentuje się bardzo ładnie
W tej marinie to jak zwykle „cuda panie” Kompletnie pijany gość na żaglach i na silniku chciał zaparkować i mu sie nie udało wypieprzył w betonowe nabrzeże rozbił dziób łodzi . Ochroniarz złapał za fraki ćmoka zadzwonił po policję , ale w międzyczasie facet dostał jakiegoś ataku i musiało dojechać pogotowie .A drugi wlazł bez asekuracji
Takie to ci cuda
W ostatni wieczór Andrzeja na pokładzie nastawiliśmy się na oglądanie meczu, w sąsiadującej marinie- ciężkie piwo , zepsute wino niemiła obsługa i dwa zero zaraz nas z tego miejsca przepędziły i resztę wieczoru spędziliśmy na rozważaniach o wyższości świąt Wielkiej Nocy nad świętami Bożego Narodzenia. 23.30 do spania 4-0 nas rozłożyło.
OSZCZĘDNIE, ALE ZA TO Z DODATKIEM WIZUALNYM. ?