Obudziłem się o 9;00 gdyż słoneczko przypalało moje prawe ramię, temperatura była tak wysoka ,że musiałem się udać do jeziora. Śniadanko, kolejna kąpiółka i w drogę spokojnie żółwim tempem kanałami kierujemy się w kierunku Giżycka. Jedno co muszę przyznać zmiana śruby dała rewelacyjne efekty, szybkość większa o co najmniej 10% przy tych samych obrotach. Ma to wiele pozytywnych dalszych konsekwencji : jest ciszej , jest mniejsze spalanie. Jak sie będzie spisywała na rzekach to dopiero się dowiemy, a zawsze możemy ją zamienić na w pełni uciągową. Restaurację na wodzie zawsze mijaliśmy w nieodpowiedniej porze tzn. za wcześnie lub brak miejsc. Teraz jednak się udało tuż przed porą obiadową. Cumowanie banalnie proste, obsługa Cię kieruje ustawia cumuje, fakt, że na jakieś cieniutkiej lince ( na odbijaczach ma grubszą) system jest rewelacyjny gdyż linki są umocowane do prowadnicy i łodzie samodzielnie się przesuwają na zwalniane miejsce. Ponieważ ryby były prze pyszne wrócimy tam i wtedy dokładnie sfotografuję system i go opiszę. Po jedzonku spokojnie w pełni upału kierujemy się do Giżycka. Po 45 minutach płynięcia mówię dosyć potrzebuję wody dla ochłody, winka , etc. zawieszam pływanie ( do Giżycka tylko 3h) , szukamy miejsca do „namalowania” , pierwsza pinezka Marcina nie do odnalezienia, cumujemy przy cudownej wyspie i się relaksujemy.





Wieczorkiem robimy grilla kiełbaski i inne smakołyki, dobre winko i na dachu czekamy jak będą spadać perseidy. No i doczekaliśmy się piękny widok . Cisza i spokój o mało co nie doprowadził do snu na dachu. Bezpieczniej jednak w kajucie w kajucie . Dobranoc.
ROZUMIEM, ŻE BYLIŚCIE
NA ODLUDZIU. DLACZEGO BEZPIECZNIEJ W KABINIE…?
POPROSZĘ WIĘCEJ ZDJĘĆ TEJ PANI 🤩