Rano poszliśmy zwiedzić Ruciane i rozprostować kości . Po drodze zauważyliśmy wędzarnię ryb , która pracowała w 100% . Zdecydowaliśmy , że zakupy zrobimy w drodze powrotnej . Miasteczko jak to miasteczko o tej porze roku wymarłe . Nic ciekawego . Wracamy do łodzi bo przed nami kawałek drogi do Mikołajek . W wędzarni zakupiliśmy świeżo uwędzonego węgorza , jeszcze ciepłego sumika i sielawki . Po przyjściu na łódkę zauważyliśmy , że ktoś nam ukradł przelotkę do prądu. Czegoś takiego się nie spodziewałem i z taką sytuacją spotkałem się po raz pierwszy . Lekko wkurzeni płyniemy do Mikołajek . droga minęła spokojnie . W Mikołajkach trafiliśmy w końcu do restauracji „Spiżarnia” i muszę ją polecić każdemu ,sandaczyki były wspaniałe , a moja zupka rybna z rybnymi pulpetami palce lizać . W drodze powrotnej do łodzi zobaczyliśmy ciekawostkę przepisy z festiwalu rybnego z paru ostatnich lat . Jak wrócę to coś na pewno przetestuję , a wy możecie już teraz .




Ciekawe kto zrobi pierwszy któryś z tych przepisów . Mikołajki to naprawdę urokliwe miejsce , a teraz będą przebudowywali promenadę .

Na łódce rozpoczęliśmy od gry w „Wsiąść do pociągu ” tym razem nie odniosłem sukcesu . Po zakończeniu rozpoczęliśmy ucztę rybną

Ponieważ rybka lubi pływać zwłaszcza wędzona to dosyc sporo wlaliśmy płynów do pływania . Tak , że po rewanżu poszliśmy z Marynią w miasto , dyskoteka , knajpa rybna z winem , oj było ostro . Dzień następny nie zapowiada się wesoło.
Oj mam nadzieję że załapię się na tego węgorza jak wrócicie: )