Z rana lekko zmęczony po przywódczych spotkaniach, burzach i wichurach, razem z dzielnym psem Django przygotowaliśmy łódź do rejsu, a Anka wyjechała po końcowe zakupy. Jeziorem Ryńskim popłynęliśmy kanałem w kierunku Giżycka. Po drodze skręciliśmy w tzw. „paluch” czyli bardzo wąską urokliwą zatoczkę, gdzie można fajnie zanocować. Opłynęliśmy wyspę ptaków, coś niesamowitego, czemu akurat w tym miejscu tysiące ptaków. Pierwotny plan to dopłynięcie do Giżycka, zakup smaru,wymiana śruby. Oj za duża wyobraźnia i niepotrzebny pośpiech, My nie musimy już się spieszyć. Zdecydowaliśmy na nocleg przy którejś z pięknych wysp by nie martwić się gdzie polazł pies. Niestety pięć podejść na wyspy i zawsze trochę brakuje. W jednym miejscu już zaparkowaliśmy, trap wyrzuciliśmy, ale niestety Anka znalazła truchło ptasie, którym już interesował się „Pies bojący się trapu”. No i z powrotem szukać miejsca na szczęście Suncamperek idealnie podchodzi do brzegów i znaleźliśmy piękne miejsce na półwyspie i to w ostatniej chwili bo chętnych było paru. Cudowne miejsce, cudowna woda, cudowna kąpiel. Woda temperatura 22,5*. Zmęczeni przyrodą i ciszą,
delikatnie o 22,30 ułożyliśmy się w łóżku, czego i wam życzymy.