Rankiem odpalamy silnik i zasuwamy do Rynu by zamienić pojazdy i udać się do Augustowa. Anka nie poznała jeziora Szymon bo fishbarki zabrakło. Cały czas się pytała gdzie płyniemy, dopiero jak wskazałem zacumowaną na brzegu restauracje , usłyszałem „aha”. Cumowanie w Rynie na szczęście odbyło się bez problemu chociaż knaga do której Anka chciała zacumować Benię wyszła z pomostu razem z deską. Bez zbędnego ociągania ruszyliśmy do Augustowa, Witkowi i Marysi pokazałem most przez który musieliśmy skręcić w leśny dukt. Tej jazdy z Benią nie zapomnę, już wtedy okazała się dzielna.( patrz wcześniejsze wpisy). W Balt Yachcie na portierni pasek już czekał, co za wspaniała firma. Ruszyliśmy zjeść najlepszą rybkę w okolicy czyli go gospodarstwa rybackiego przy ulicy turystycznej. Niestety czas oczekiwania godzina. Warto było czekać i jeszcze dokupić wędzonych rybek na wieczór. W drodze powrotnej wstąpilismy do Castoramy na krótkie Witkowe zakupy i ani się obejrzeliśmy jesteśmy w Rynie. W drodze zadzowniłem do Dr Jacht ustaliłem godzinę przyjazdu godzinę dojazdu i prawie jednocześnie dotarliśmy na łódź. Wymiana paska i montaż kibelka zajął półgodzinki. Jako kapitan dla bezpieczeństwa załogi pierwszy go przetestowałem, działa wzorcowo. Kibelek miał wzięcie i wszyscy lżejsi usiedliśmy do konsumpcji wędzonego miętusa i siei. Gra upłynęła jak zwykle bardzo miło tym razem wygrała Anka.


A NIE ZA SZYBKO TEN PASEK PĘKŁ?
WYOBRAŹ SOBIE CO BY BYŁO GDYBY TAK PĘKAŁY GUMKI ??? 🙂