Ranek rozpoczął się tradycyjnie , czyli od szukania miejsca do załatwienia się Djanga , w tej zabetonowanej miejscowości nie jest to łatwe. Kanały i jeziorka przepiękne bardzo podobne do tych na pojezierzu Augustowskim , też szerokie , ale zdecydowanie głębsze bo około 3m . Zastanawialiśmy się czy zwiedzić Jezioro Wentow , ale zrezygnowaliśmy i popłynęliśmy prosto do Templin gdzie umówiliśmy się z Lindą i Jędrkiem . Anka nauczona obsługi już bez żadnej schizy opanowała śluzowanie w Kannenbergu . Wpłynęliśmy na kanał Templiner . Bardzo podobny do kanału Jeziorak- Miłomłyn , szerokość taka sama tylko głębokość oczywiście 3m .




Na końcu kanału duża śluza prawie cztery metry różnicy poziomów , ale co to dla wprawionej w bojach Anki, perfekcyjnie pociągnęła za zieloną wajchę i wszystko ruszyło, cuda , panie cuda. Po wypłynięciu ze śluzy pokazało się piękne miasteczko Templin , niestety pierwsze mariny pamiętały czasy Honeckera , i z nich nie skorzystaliśmy , ale tuż za zakrętem jest piękna nowa marina i nawet miejsca wolne są.


Wpierw zacumowaliśmy w miejscu dla dużych jednostek i musieliśmy się przenieść w miejsce mniej dogodne , ale wprawiona załoga dała popis rewelacyjnej współpracy i pod czujnym okiem gapiów zacumowaliśmy perfekcyjnie. Muszę przyznać , że Benia wzbudza bardzo duże zainteresowanie i bardzo się dziwią jak mówię , że to produkt polskiej stoczni. Marina jest całkiem nowa nawet tak , że nie ma prądu na pomoście i musimy się obyć smakiem z gorącej wody , bo poprzedniego dnia także nie podłączyliśmy się do prądu. Tuż koło mariny odbywa się festyn miasteczkowy z okazji 750 rocznicy Templina , ludzi tłum więc ruszyliśmy do miasta , a tam druga impreza wraz z rycerzami i kowbojami?!?! ,a obozowisko rycerzy wśród NRD owskich bloków wygląda prze zabawnie.


Głód był już duży i na straganie kupiliśmy sobie po wielkim kawale karczku z grilla zapakowanego w bułę , tzn. buła była tylko po środku kotleta , a on wystawał po 10cm z każdej strony. Z Areny wpierw grał duet on gitara elektryczna , ona kontrabas i dawaj rewelacyjny Rock and Roll w starym wykonaniu , następnymi wykonawcami była grupa specjalizująca się w Deep Purple i w wieku Deep Purple . Super impreza , wszystkie te zespoły z pobliskiego domu kultury. Ekipa bawiła się przednio.


My wróciliśmy na naszą imprezę bo Djangowi jakoś ten Rock nie podchodził . U nas w parku również jakiś zespół i chórek z domu kultury śpiewał aktualne przeboje. Było jak w niebie , za wyjątkiem ciepłej wody i nagle się zaczęło łubudub , łubudub i tak milion razy Nie zauważyłem małego plakaciku z informacją o charakterze imprezy wieczornej

Ku…..wa do drugiej w nocy . Benia aż podskakiwała na wodzie , Django skulony w Hundkoi , Anka ze słuchawkami wyciszającymi na uszach , a ja z poduszkami na uszach , oboje wkurwieni z Anką niebywale każde z pretensjami do drugiego bo to tak wkur.jąca muzyka. PIEKŁŁŁŁLO. Do drugiej w nocy. Czy nasi starzy też tak cierpieli od naszego Rocka? NIGDY!!!!! Dobranoc.