On : Z wyspy na wyspę i do domu

Na początek ogłoszenie porządkowe konkurs wygrał Marcin , udało mu się o parę minut wyprzedzić Marka . Muszę przyznać , że widok zaskrońca trzymającego za łapę tak olbrzymią ropuchę robi wrażenie. Ciekawe czy dał radę ją wtranżolić , jak odpływaliśmy jeszcze trwali w tej pozycji . Zaskrońce są cierpliwe.

Na wyspie było cudownie spokój , cisza i latający wszędzie Django. Poranna toaleta w Jeziorze dodała mi silnego bodźca do działania . Ruszylismy w kierunku Jezioraka na Wyspę Gierczak Mały. Chcąc zapewnić dziewczyną wrzątek w kranie zdecydowaliśmy sie na krótki postój w marinie na cyplu w Miłomłynie . Naprawdę miła i ładna marina . Wiele razy cumowałem w tej zatoczce ale na miejskich pomostach ( pożal się Boże) bo byłem przekonany , że jest to zamknięta klubowa marina. Sądzę , ze mała wielkość mariny spowodowała wysoką cenę za postój bo z prądem i wodą zapłaciliśmy 70PLN.

Silska Marina
Przed opłatami

Dziewczyny przygotowały spaghetti , a my zrobiliśmy zakupy , bo już chodziliśmy na oparach. Powolutku poprzez kanał dotarlismy na Gierczak Mały . Pies od razu poznał swoją wyspę i poszedł w długą . Anka spanikowała bo na wyspie byli inni żeglarze i bała się co zrobi Django z nie znajomymi . Anka z Marynią poszły w las i zgubiły się na wyspie o rozmiarach 150m na 150m. Mistrzostwo. ale to nic bo Anka zgubiła się tam po raz drugi i to już jest ciężko wytłumaczalne. A pies zadowolony wrócił do domu i zastawszy tam straszny rozgardiasz i postanowił opalać się na pomoście

Moja wysepka kochana.

Na kolacyjkę miała być kiełbaska z grilla , ale niestety zaczęło padać i wykonałem ja na patelni , co nie zmieniło faktu , że była bardzo dobra. Wieczorem załoganci byli bardzo spragnieni rewanżu karcianego , ale udało im sie połowicznie , tzn. dałem jedna partyjkę wygrać Marysi , ale reszta juz należała do mnie – proszę przypomnieć sobie gest zwycięstwa.

Z Gierczaka do Siemian jest rzut beretem i rano odstawiliśmy Witka i Marysię do ich przyczepy. Przepakowanie , zamocowanie przyczepy , ostatnia kawka i pożegnanie. Do zobaczenia w Iławie. W Iławie zacumowaliśmy w wyznaczonym dla nas miejscu , a tuż obok wraz z grupą studentów zacumowała łódź z ekologicznym napędem elektrycznym „Kompas”. Czapki z głów jak super została przerobiona stara szalupa ratunkowa z ze statku z Murmańska o nazwie jakże oddającej klimat tego bandyckiego kraju Chce Guevara. Oby tak przerobić wszystkich tamtejszych Orków. Jak poznawałem historię stworzenia tej jednostki od razu przypomniała mi się pierwsza Benia i jak z Henrykiem ja budowaliśmy. Jak wrócę na Benię ( bo już pisze z domu) to zamieszczę folder informujący o parametrach technicznych łodzi. Mnie zachwyciło ogniwo paliwowe zasilane metanolem służące do zasilania tzw. urządzeń domowych . Muszę się temu rozwiązaniu zdecydowanie przyjrzeć , bo ciepła woda w bojlerze by się przydała. I z ta myślą zostawiam Was do następnego wpisu , już wkrótce .

To jest „Kompas”

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *