Pogoda bez zmian dalej wieje , więc tym razem zdecydowaliśmy pozwiedzać miasto Schwedt . W opisie internetowym napisano , że miasto strasznie ucierpiało na połączeniu się Niemiec z miasta w którym mieszkało 54000 mieszkańców zostało 30000 i to pomimo przyłączenia wielu miasteczek i wsi. Widać , że po stracie wielu zakładów przemysłowych miasto stawia na turystykę i kulturę. Super zrobione obrazy na domach zmieniły je z socjalistycznych straszydeł w rewelacyjne dzieła sztuki. W parkach pełno rzeźb i instalacji artystycznych . Jednego nie mogę zrozumieć czemu tu nie ma przejść dla pieszych w naszym potocznym oznakowaniu zebrą

Muzy

Muzy

Muzyk zgarbiony

Kompozycja naturalna

Taki świat jest pingwiny nie spadają bo silne pazurki mają


Czyż nie ładnie zrobione

Ładnie namalowane , z drugiej strony jeszcze lepiej

No i gdzie ta zebra?
W takcie zwiedzania zrobiliśmy zakupy , oj muszę przyznać , że ceny tutaj to wystrzeliły Chleb 4,60 EUR i to średni , truskawki mały koszyczek , czereśnie garstka i zapłaciliśmy 25 PLN bo pani mówiła po polsku i zakupy również robiła w Polsce.
No ale czas zająć się drugą częścią zadania czyli podróżowaniem . Pomimo silnego wiatru manewr cofania zrobiony perfekcyjnie i dawaj ruszamy w kierunku śluzy Niederfinow . Po drodze mijamy statek pasażerski Fryderyk Chopin , ten sam który tylko raz wpłynął na Wisłę i wypłynął dopiero za rok przy bardzo wysokiej wodzie. Trasa bardzo monotonna Anka czyta mi parę wierszy i kawałek autobiografii . Jedynym ekscytującym momentem był manewr wyprzedzania polskiej barki która poruszała się bardzo powoli i chyba wypompowywała po drodze wodę balastową. Takie manewry są trudne bo wymagają dużo czasu i przestrzeni do wyprzedzania.


Moje wyprzedzanie i spalenie potężnej ilości paliwa na nic się zdały gdyż i tak musieliśmy na nią czekać na śluzie Hohensatatten. Śluza bardzo ciekawa bo wrota unoszą się do góry , a następnie obracają tworząc wielki dach z którego kapie , a stado mew poluje na ryby które wpadły w taką pułapkę. Przez całą drogę Anka dopytywała się czy czasami nie mamy zepsutego radia , bo przecież tyle czasu i nikt nic nie gada , nie rozmawia , nie plotkuje , czyli musi być zepsute , bo to przecież marnowanie takich możliwości komunikacji , dialogu , choćby jednostronnego – MARNOTRWSTWO . Pierwsze totalne zdziwienie na jej twarzy pojawiło się gdy poinformowałem barkę przed nami , że będę ją wyprzedzał po jej lewej burcie i otrzymałem krótką odpowiedź dobra , ok . Myślała , że śni , ale jak już gadałem , że śluzą , to chyba zauważyłem w oku łezkę z powodu takiego marnotrawstwa tak wspaniałego medium.


W poczekalni na zielone światło


Zapakowani jak sardynki
Po przejściu śluzy mieliśmy trzy miejsca do cumowania do wyboru , pierwsza marina zaraz za śluzą , darmowe miejsce w miejscowości Oderberg , lub pomost przy restauracji kawałek dalej. Marinę poznaliśmy bo już tam byliśmy i nie chcemy po raz kolejny poznać tej przyjemności. Darmowy pomost w Oderbergu to było to, prawie w centrum miasteczka , przy pomoście statku pasażerskiego.

Jak to zwykle bywa w takich przypadkach , akurat jak cumowaliśmy nadpłynął statek pasażerski i zaczął na nas trąbić , wystraszyłem się co nie miara, że będziemy musieli zmykać z tego fajnego miejsca , albo on się nie wykręci i nas stuknie bo w tym miejscu zarzuca mu rufę. Na szczęście nic z tych rzeczy tylko tak sobie parę razy radośnie zatrąbił.

Miejscowość typowy NRD-ówek w trakcie odbudowy , knajpa z pięcioma gwiazdkami w googlu to tylko bar z alkoholem , następna knajpa z lekko nawalonymi tubylcami i szkłem pamietającym słusznie minione czasy , ale z dobrym jedzeniem. Jedyną nowością w starym opakowaniu był donner kebab z którego usług nie chciałem skorzystać . Piwo i wino , sznycel i ryba w ładnej spelunce nam wystarczyło. Po powrocie na łódkę , ja położyłem się na zasłużony poobiedni odpoczynek , a Anka zaczęła tworzyć literaturę . Z mojego cudownego ukołysanego snu wyrwał mnie wrzask Anki cały tekst jej zniknął i nie ma , i ona już pisać nie będzie. Czemu musi to spotykać tylko ją , ja to mam szczęście. I tą radosną nowiną do jutra do opublikowania zapisanego wpisu.