Pogoda nas nie rozpieszcza, to się sami rozpieszczamy, już się trochę w dniach pogubiłam. Bo to jest podobny tryb : późne śniadanko i przez park na promenadę na kawę i coś do niej. Wygrywa miejscowy Wedel. Ja testuję codziennie espressotonic i jestem niepocieszona, bo pierwszy, który tu piłam był super, ale niestety każdy następny był inny i nielepszy. Krzysiek testuje ciasta i jest zadowolony. Siedzimy i gapimy się na kolorowy tłum. Potem sobie wędrujemy na plaże, pies szczeka z wrażenia, kiedy z góry patrzy na wesołą plażę, tylu ludzi na raz! Potem się włóczymy. Wyspacerowani idziemy na rybkę do naszej tawerny marinowej i ja zakochuję się w halibucie. Dziś wymyśliliśmy grilla na wieczór, wiec z plecakami idziemy do miasta po prowiant; nie tylko suchy. Mają wpaść sąsiedzi i ich znajomy, więc ogarniamy Benię. Mieszkanie z psem na malej powierzchni wyklucza czysty pokład. Właściwie wyklucza porządek. Pies ma mokry paskudny nochal, którym zostawia ślady i ma zapiaszczone futro. Jednak robimy grillowe miejsce na werandzie i nie stresujemy się za bardzo. Jest fajnie, bo są super goście. Lubię tak.
ona: Bawimy SIĘ
