ona: Deszczem po ŁAPKACH

Przenocowawszy na śluzie Zielonej udaliśmy się uzupełnić prowiant do Ostródy. Dla mnie Ostróda to miasto w którym zawsze coś się nie składa, jeśli chodzi o nasze łódkowe potrzeby. W zeszłym roku przeprawa z cumowaniem. Wcześniej nie pamiętam o co chodziło, ale zostało wrażenie średniego szczęścia. Chcąc odczarować miejscówkę płyniemy tam i…
jak zwykle pomost przy deptaku nadwodnym w nieustającym remoncie. Brak sezonu pozwala nam jednak na zajęcie jedynego domyślnego miejsca. Kupiliśmy co trzeba i pooglądaliśmy co się zmieniło. Płot, który w zeszłym sezonie oddzielił naszą łódkę od reszty świata, przestał istnieć ,wiec gdybyśmy jeszcze kiedykolwiek chcieli zawitać do niegościnnej mariny za płotem, już nie byłoby pomysłów z pokonywaniem dwumetrowych przeszkód i włamywania się do strzeżonego osiedla. Nudy… W zamian atrakcyjne urwanie chmury zalało nas
nagle i potem już w Słońcu popłynęliśmy na wyspę. Z roku na rok mamy fajniejsze wyspy. Tym razem porządna wyspa z sarną i polami konwalii. Wyspa Orzechowa! Tylko nasza. Pies oszalał ze szczęścia, biegał sobie i szczekał bez sensu, potem znalazł ognisko z resztkami czegoś i zadowolony wrócił cały w popiele i spopielałymi łapami zadeptał białą wyszorowaną przez Witka łódkę i nagle zasnął, bo ten nadmiar wyspowy go pokonał. Nas wręcz odwrotnie. Zrobiliśmy kiełbaski z grilla na patelni …bo tak było wygodniej i ustaliliśmy, że nie ma cieplej wody, bo chyba prąd do którego podłączyliśmy się w czasie noclegu na śluzie sam się odłączył i nie zadziałał. Trudności są po to by je pokonać. Pokonaliśmy!
Jesteśmy lekko brudni ale zadowoleni.

Nie umiem opisać
Nie wymaga opisu
Że Ostróda. Jedyne miejsce do cumowania. Działa tylko poza sezonem
Wyspa Orzechowa, sarny i psa nie zabezpieczono
Konwaliowo

4 thoughts on “ona: Deszczem po ŁAPKACH”

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *