Nasza ciężka łódkowa codzienność: śniadanie, pływanie, cumowanie…tym sposobem dotarliśmy do Starych Jabłonek. Hotel Anders stał jak zawsze na wzgórzu, a na poziomie bliskim wody stał pomost, jak malowany gościnnie, w słoneczku. Parkujemy i panowie załatwiają nam miejscówkę, a my panie załatwiamy miejsca przy stoliku na tarasie z widokiem.
Potem jemy obiad nad obiady: przepiękny i przesmaczny. Zachwyceni spacerujemy trochę i opowiadamy sobie wzajemnie, jak nam się podoba. Korzystając z tego, ze jesteśmy hotelowymi gośćmi łódkowymi korzystamy ze strefy spa i tym sposobem jesteśmy wymyci do czysta, ale także wybasenowani, wysaunowani i wysoleni w komnacie solnej. O relaksie nie wspomnę. Relaks tak mnie dopadł, ze przegrałam w karty. Robi się komfortowo…jesteśmy umyci, jak się na to długo czeka…to bardzo cieszy ,-))



Cudownie…