Dziczymy sobie już czas dłuższy, jest to cudowna sprawa, tylko śmieci produkujemy i nie mamy gdzie ich zostawiać, bo cumujemy w miejscach całkowicie niezagospodarowanych. Dziś nie mamy konkretnych planów i kręcimy się trochę szukając miłego lokum. Wszędzie pięknie zawłaszcza w kanałach, jednak tu się nie parkuje. Jeziora mają brzegi porośnięte czymkolwiek, więc nie zawsze można przybić w wybrane miejsce. Pływamy w totalnej ciszy, nawet silnik na niskich obrotach. Znajdujemy jedną miejscówkę, jednak jest totalnie w cieniu zasłonięta dużym drzewem. Obliczamy drogę słońca i wychodzi nam, że nic z tego. Pakujemy manatki. Mamy czas i możliwości :-)) Pływamy kombinujemy i znajdujemy miejsce z przyłódkowym ogródkiem pełnym grążeli. Pięknie. Na szybko ustalam w necie, czy można stać wśród tych kwiatków, bo grzybienie są pod ochroną. W żółtych stać można, tylko są trujące więc, jeść ich nie wolno i lepiej nie ruszać. Krzysiek parkuje i myk do wody. Ryby stoją obok i patrzą mają czerwone płetwy, więc wyglądają groźnie. No to ja nie pływam. Gotujemy spaghetti i rezydujemy na górnym pokładzie. Cudowne nieróbstwo. Jeden makaron daję rybce, która patrzy na mnie z wody i….nagle widzę jak makaronowa nitka zmyka razem z rybką i kilkoma innymi chętnymi. Zastanawiam się czy nie dogotować makaronu, biedaczkom. :-)) Krzysiek ogląda F1, i to tłumaczy czemu się tak spieszył. Trochę internet mamy kiepski i ma 45min opóźnienia do realu, ale Krzyś jest zdecydowany, zresztą nie ma się po co spinać, jest na jeziorach. Czas jeziorny jest zupełnie inny…. Wieczorem planujemy grillową kolację i odkrywamy duże braki w aprowizacji. Chleb niby mamy, jednak nie można o nim powiedzieć już nic dobrego. Wykorzystuje gorący grill i robię z niego grzanki zanim spleśnieje :-0 Większość prowiantu ma stan alarmowy…jutro musimy gdzieś się dotowarować.




A nie rozważaliście noclegu na kotwicy, jak jesteście bez Djanga?
to może być fajny klimat!
Fajnie mieć trochę cienia 🌳🌲