Ona : Dzień inny niż wszystkie

Od dawna nie byliśmy sami na Beni, dlatego też celebrujemy śniadanko i ponieważ to poniedziałek i sklepy otwarte jadę po zapas wody źródlanej do pobliskiej Biedronki. Zachwycona pogodą wyciągam Krzyśka na spacer promenadą przy Jeziorze Ryńskim. Zrelaksowani wsiadamy na Benię i odpływamy dokądkolwiek. W połowie drogi przypomina nam się, że nie mamy wody do mycia , bo jakoś nam to umknęło, a ponieważ nie zamierzaliśmy szybko powrócić do cywilizacji ,to jednak jest to, jakiś problem. Robimy w tył zwrot i wracamy do pomostu w Rynie. Wszystko robimy pięknie i z gracją, co nie jest tak oczywiste , bo wieje całkiem groźnie. Parkujemy jednak idealnie, napełniamy zbiornik na wodę sprawnie i również przepięknie udaje nam się po raz drugi oderwać od pomostu. Znowu płyniemy dokądkolwiek, jednak nie za daleko, bo jesteśmy już głodni. Znajdujemy zatoczkę z rajskim miejscem do parkowania, bo mało kto cumuje w okolicach czternastej i można wybierać. Robię wołowinę własnej słoikowej produkcji z makaronem bynajmniej nie mojego autorstwa i zagryzamy, genialnym ogórkiem, który zostawiła nam Ewelinka. Przepychota! pokrzepieni robimy” nic” do wieczora . Wieczorem robimy grilla…! podoba nam się leniuchowanie..

2 thoughts on “Ona : Dzień inny niż wszystkie”

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *