Nasz plan żeby zrobić Odrę Zachodnią był dobrym planem, bo jest to malownicza kraina i taka wycieczka bardzo mi się spodobała, bo ostatnio jesteśmy bardzo miastowi w tym naszym pływaniu. Po drodze spotykamy się z załogą Nautici, bo Krzysiu zapomniał u nich wczoraj okulary i przekazujemy je sobie na jeziorze Dąbie burta w burtę. Akcja z sukcesem. Kapitan odzyskał swój progresywny wzrok. Korzystamy z tego i oglądamy. Po wycieczce wracamy do miejskiej mariny w centrum. Na obiadek umówieni jesteśmy u sprawdzonego już „chiefa” z Agatą i Markiem. Jemy razem przepyszny obiadek, co kto sobie pozamawiał to ma, wszyscy zadowoleni. W pozytywnym nastroju wpadamy razem na pokład, by jeszcze bardziej się rozweselić i wieczorem docieramy do Chłopaków na pokład Nautici. A tam się dzieje. Jacek na lądzie przed łódka ustawił grill i piecze mięsiwa. Bardzo pysznie i kartę ma bogatą. My degustujemy…cudownie. Rozrabiamy tak dosyć długo i kiedy czas się żegnać Agata z Markiem odjeżdżają taksówką, a dobre chłopaki odprowadzają mi Krzysztofa do łódki, bo trochę się ociąga. Na pokładzie Beni zatrzymujemy się jeszcze na chwilkę, nie długą, bo rano Jacek ma szalony plan płynięcia pontonem do Śremu!!! Przed nim lekko licząc 400 km samotnego pontonowania. Jestem pod dużym wrażeniem, bo mimo, że to ponton z silnikiem to i tak jest to niezła wyprawa. Kończymy więc na lampce winka przed snem i chłopaki wracają do siebie a Kapitan zasypia szybciej niż się spodziewał

W tym Szczecinie to tylko grile , knajpy i picie. Ciekawe co na to dżanguś.