Ona : ….i z powrotem

Ranek tak mglisty , że trudno było ustalić czy most się naprawił i otworzył , czy nie. Popłynęliśmy jednak i przepłynęliśmy pod ledwie widocznym objektem. Czyli jednak zadziałał. Płyniemy ,oglądamy sobie ten tajemniczy krajobraz , który jest całkiem ciekawy , chociaż trochę smutny. Potem mgły zrobiły miejsce Słońcu i jak to we wrześniu (?)  niebywały upał . Tak nam się to lato spodobało , że zaczęliśmy wymyślać powody, żeby nie wracać . Głównym i najważniejszym były nie rozegrane partie gier różnych, które mieliśmy na pokładzie. Jednak rozwiązanie też wyszło niezłe.                 Dopłynęliśmy do Rybiny , pożegnaliśmy załogę z drugiej łódki i pojachaliśmy do Kątów Rybackich , bo Krzysiek miał wspomnienia smażalni „u Basi” . No to wraz z Marynią i Witkiem bierzemy kurs na „rybkę” , mnie nie trzeba namawiać ! To co zjedliśmy , było mistrzowskie! To najlepsza ryba ( smażony węgorz ) jaką jadłam. W moim przypadku spektrum do porównań jest poważne . Reszta wycieczki też oniemiała , dopiero po uczcie odzyskaliśmy głos i zaczęli się zachwycać. Marynia z Witkiem postanowili szukać noclegu w okolicy , żeby jeszcze kolacyjkę i nstp. obiadek tam zaliczyć . My wracamy. Psy czekają ..

Bardzo zadowoleni jesteśmy z tych dwóch tygodni. Wszystko to dzięki ludziom spotykanym po drodze.  Dzięki za fajne chwile! Specjalne uściski dla Maryni i Witka, którzy są świetnymi kompanami. Męska załoga drugiego statku , to sprawcy naszych wieczornych najstrojowych chwil i grillowych inspiracji.  Wszystko to możliwe dzięki łódkom Łukasza , co zamierzamy jeszcze wykorzystać , bo mamy mocny plan …🛳

Dziękujemy czytelnikom i do zobaczenia..

1 thought on “Ona : ….i z powrotem”

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *