Ona : jestem wodnikiem!

Pogoda zgodnie z prognozą ładnie się zepsuła. Wiatr był o coś wkurzony i razem z deszczem robili awantury na wodzie. Zbudowaliśmy sobie domek z bimini, co tyle dało, że ciekło tylko w kilku miejscach i widać było „inaczej”, ale płyniemy do celu, a celem ma być postój przy pomoście ,który spodobał nam się gdy płynęliśmy w przeciwnym kierunku. To już prawie koniec Gopła, miejscówka świetna chociaż bez wygód, bo sanitariaty stoją tylko jako atrapy.. Fale szaleją, my spokojni, w końcu znamy teren podpływamy , jak trzeba. Pomosty są tu dwustopniowe i trochę z łódki mam wysoko, ale to nie pierwszy taki skok. Utrudnia wiatr, który sprawdza umiejętności Krzyśka i mój refleks. Pierwsza próba kończy się kiepsko. Spokojnie robimy kółko i wracamy, widzę , że muszę działać szybko więc optymalnie wybieram moment i skaczę na pomost z cumą,  skutecznie trafiam łokciem w reling, konkret. Chyba w szoku, bo potem nie pamiętam, pokazuje Krzyśkowi, że boli i wpadam do wody. Może to odruch kazał mi zamrozić, ból. Potęga podświadomości. Szok temperaturowy zadziałał skutecznie. Ładnie sobie dopłynęłam do pomostu, co w dużych butkach i puchówce uważam za talent, którego u siebie nie podejrzewałam.  Jednak mimo próby,za ciężka byłam,by na ten pomost się wydobyć (patrz. butki i puchówka z wodą!)  Krzysiek tymczasem atakował łodzią, a myślałam , że się lubimy ?! Na szybko mój plan „B” przewidział ewakuację pod pomost, jednak ponieważ poprzednio pływał tam zdechły węgorz postanowiłam czekać w hibernacji na rozwój wypadków, tym bardziej,że akcja nabierała tempa. Krysiek walczył z żywiołem , łódką i z chęcią niesienia pomocy! To było wielkie! Z mojego punktu obserwacyjnego, wyglądało to osobliwie. Przybijał, odbijał, tylko czemu nie chciał cumować ? Postanowiłam , że jest mi zimno za bardzo i muszę działać . Zaczęłam od problemu czy zdjąć buty i je utopić, czy są fajne. Potem przyszedł Krzysiek i mnie wyszarpał za co złapał i….byłam uratowana!! Pobiegliśmy ratować łódź, bo jak się okazało problemem była cuma, która wpadła do wody i wkręciła się w śrubę, dlatego Krzysiek nie mógł sterować i jedyne co mógł to zrobił , czyli dopłyną tak, by łódka zostawiona na lekkim biegu stała na tyle spokojnie i blisko pomostu, że mógł zostawić sprzęt żeby ratować człowieka. Sorry Łukasz 😉 Tak czy inaczej wysupłaliśmy cumę, ładnie powiązaliśmy się do pomostu i już. Założyłam coś suchego i zrobiłam posiłki regeneracyjne, bo pora i stres spowodowały taką potrzebę. Leczniczo wypita whisky , po rozmowie z farmaceutą… i spokojnie piszemy bloga…;)

P.S. Tylko mam żal, że nie robił fotek w czasie akcji.

Krzysiek musi odreagować stress
czyżby ..?

9 thoughts on “Ona : jestem wodnikiem!”

  1. Aniu, cudowny opis !!! Aż mi nogi zmarzły 🙂
    W ogóle piszesz z taką swadą literacką. Zadziwiasz mnie. No tak, nigdy nie pisałaś do mnie listów, to skąd miałam wiedzieć.
    Dziękuję Krzysiowi, że mi Ciebie uratował. Buziaki!!!!!!

    1. Anka i Krzysiek

      Warto było zaryzykować , dla takiego komentarza. Twoje nogi, na dobranoc rozbawiły nas do łez.

    1. Anka i Krzysiek

      zawsze możemy połączyć siły, i zrobić konkretny wieczór powracających podróżników

  2. Aż mi serducho zamarło jak pisałaś o zdechłym węgorzu. W dalszym ciągu miłej zabawy życzę!

  3. Anka szkoda że taka kiepska pogoda u Was , my mamy całkiem fajną , była by super do pływania . Jak będziesz znowu cumować to uważaj , wszyscy chcemy się z Wami jeszcze nie raz spotkać .

    1. Anka i Krzysiek

      Bardzo się cieszę, że udało nam się razem spędzić jakiś czas. Dla nas to też było nowe nowe doświadczenie i dziękuje za komentarze, bo rozmowa jest częścią tego pomysłu. Liczę na ciąg dalszy ☺️

  4. Próbuje zacząć pisać już trzeci raz ale łzy śmiechu zalewają mi ekran ?????także powiem tylko Aniu ??jesteś wielka ))))))))))))))))))
    Krzychu jak to zrobiłeś pokonując naraz tyle przeciwieństw -nie wiem? ale Bogu dzięki jesteście oboje cali i zdrowi ( to pewnie przez bliskość Lichenia ???)
    Resztę smiechowpisu na whatsaapie…..buziaki B.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *