Dziś Słońce przepięknie nas budzi i nastraja. Porcelanowy wyluzowany, Krzysiek wyluzowany, nic nowego. Przyjeżdżają Panowie z BaltYachtu zobaczyć, czy wszystko działa, ale działa! Dokręcają jakieś drobiazgi, pomagają Krzyśkowi, z tym czego nie rozkminił i opowiadają, jak to Pan Konstruktor, który jest człowiekiem pływającym, zaprojektował, łódź w czasie rejsów. To dokładnie wyjaśniło, skąd wzięło się jej przyjazne wnętrze i wyposażenie. Po miłym spotkaniu zmieniamy środek transportu na auto i jedziemy na Wigry, a wcześniej na rybkę smażoną, a po drodze do Boat Shop żeby dokupić „coś” Krzysiek, który nie lubi chodzenia po sklepach, nagle odczuwa codzienną potrzebę odwiedzania sklepu żeglarskiego. Na szczęście nie jest ich dużo. Krętą ścieżką poprzez lasy docieramy do klasztoru Kamedułów. Jest to duży piękny klasztor, szkoda, że biało-różowy, ale gdyby nie to, że wszędzie był remont, to myślę, że jest tu dobry klimat do refleksji. Niestety przez remont był klimat umiarkowany ;)). Przeszliśmy się nad jezioro, na które wpłynąć się nie da i postanowiliśmy zwiedzić Suwałki, bo nie było nas tam dotąd. Nasz krajowy biegun zimna okazał się bardzo upalny, jak na nasze ostatnie standardy, ale też zaskakująco ładny. Secesyjne kamieniczki i klimatyczny ryneczek, duży skwer w centrum. Wypiliśmy kawę w kawiarnianym ogródku i odwiedziliśmy katedrę z pięknymi witrażami. Już wracając autem, doszliśmy do wniosku, że fajnie wracać na łódkę :))



COŚ TAK KRÓTKO DZISIAJ … 😁