Ona : Każda pętla ma swój koniec?

Ogladam naszą wyprawę patrząc przez ramię , i dobrze mi z tym co za nami. Pierwszy tydzień w dobrym towarzystwie , ciekawy ze względu na przeszkody i kulinarnie fajny. 😋Udał się dzięki pomocy wzajemnej, w rożnym aspekcie i w walce z trudnościami na rzece, i tym , że według minie dogadaliśmy się jako załoga. Na łodzi , która ma niewielkie gabaryty, to ważne by się zgrać , bo nie ma możliwości trzaśnięcia drzwiami i izolacji. Nigdy jednak nie czułam takiej potrzeby , za co wielkie buziaki dla Krysi i Tadzia i dzięki, że mieli do mnie cierpliwość i zrozumienie. Jesteście super, razem i osobno. Dzięki za ten czas! Za wspólne dni i specjalnie za wieczory.  Drugi tydzień z bardziej przychylnym klimatem , bardziej surowy gdy brać pod uwagę warunki , bo z konieczności bardziej na dziko. Trochę psuła nam luz , duża presja czasu , która nie pozwoliła pooglądać mijanych miejsc ,zaczynać rejs i go kończyć we własnym rytmie /patrz :praca śluz/  Smutno, że mimo sezonu mało podobnych nam motorowodniaków spotyka się po drodze i w marinach, a te też nie zawsze są dla nas, czasem zupełnie innym celom służą. O śluzach też można by ,napisać dodatkowy rozdział , ale nie ma sensu marudzić , bo to temat stary jak śluzy. Zapraszamy w sierpniu na blog ,postaramy się nie nudzić . Do zobaczenia !

1 thought on “Ona : Każda pętla ma swój koniec?”

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *